niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 43

[ Miesiąc Później ]

[ soundtrack ]

Reachel.

Carlos wyszedł już ze szpitala zdrowy jak ryba i uśmiechnięty jak dawniej. Dostałam telefon od Jay, że wszyscy czekają na nas w domu chłopaków. Szykowała się niespodzianka dla naszego wesołka. We dwójkę kroczyliśmy ulicami LA w milczeniu. Lewą ręką trzymałam dłoń chłopaka, a prawą ciągle bawiłam się kluczykiem na wisiorku. 
 - Ale się działo w poprzednim miesiącu, co? - odezwał się w końcu Carlos.
Obudziłam się z głębokiego zamyślenia i spojrzałam na niego.
 - Tak... Aż za dużo... - wtuliłam się w Penę. 
 - Od teraz nigdzie się beze mnie nie ruszasz - zaśmiał się cicho.
 - Zrozumiano - uśmiechnęłam się lekko.
On pocałował mnie w czoło delikatnie i szliśmy dalej w stronę domu. Co druga osoba na równoległym chodniku zatrzymywała się i pokazywała palcem na nas i coś szeptała osobie towarzyszącej. Zaczynało to być denerwujące. Nagle podbiegło do nas 5 dziewczyn w wieku na oko 14 lat. 
 - Co, dziewczyny? Chcecie autograf? - uśmiechnął się do nich Carlos.
One zaśmiały się kpiąco.
 - Z czego się śmiejecie? - zapytał też zaczynając się śmiać.
 - Bo jesteście najpopularniejszą parą w internecie! - nagle ich śmiech ustał - I ty myślisz, mała, że tak załatwisz im sławę? - zwróciła się jedna do mnie.
 - Chyba nie rozumiem - wtrąciłam się do konwersacji.
 - Najpierw cały internet kręci się w okół twojego zaginięcia... - zaczęła druga.
 - "Dziewczyna sławnego piosenkarza z Big Time Rush zaginęła bez śladu!!!" - zacytowała wścibskim głosem trzecia.
 - ...Potem się odnalazłaś, ale okazało się, że nic nie pamiętasz... - zaakcentowała trzy ostatnie słowa.
 - A na koniec ta afera z twoim zdrowiem - zwróciła się teraz do chłopaka.
 - Bujda resorach, kochani! - dodała jeszcze jedna.
Czułam się okropnie. Przecież to nie było dla sławy. I my to dobrze wiedzieliśmy. Zostawiliśmy nastolatki i pobiegliśmy jak najszybciej do mieszkania.
 - Wiesz, że to nieprawda - powiedziałam.
 - Oczywiście, że tak. Nie ma innej opcji. Nigdy bym im nie uwierzył, nawet jakby miały jakiekolwiek dowody. 

***

Gdy zauważyliśmy na horyzoncie mieszkanie chłopaków przestaliśmy biec i wzięliśmy głęboki oddech. 
 - Nareszcie w domu... - westchnął.
 - Tak jak dawniej... - dodałam patrząc na niego.
 - Od dzisiaj niczego nie zmieniamy. Niech będzie jak dawniej, tylko lepiej...

[ soundtrack ]

Byliśmy już przy ogrodzeniu, gdy nagle ktoś zaczął biec w naszą stronę.
 - Znowu jakaś krytyczka. Wchodzimy - otworzył bramę.
Nagle jego ręka zatrzymała się zaraz przed klamką. 
 - Samantha?! - wytrzeszczył oczy.
 - Cześć... - podeszła do nas.
 - Cześć?! Wiesz coś ty narobiła w naszym życiu?! I ty jeszcze sobie przychodzisz tutaj i tak po prostu mówisz "Cześć"?! - rzuciłam się na nią z oskarżeniami.
 - Czego ty tu chcesz? - chłopak położył mi rękę na ramieniu, żebym się uspokoiła.
 - Chciałam przeprosić... 
 - Mamy w głębokim poważaniu twoje współczucie i nagłą odmianę! - ściągnęłam z mojego ramienia rękę Carlos'a.
 - Ja sobie pójdę... Tylko... - wyciągnęła zza pleców pudełko.
 - O nie, nie, nie. Nie chcemy twoich prezentów. Wystarczy nam, jak zejdziesz nam z oczu i nie wrócisz - odezwał się Carlos.
Otworzył bramę i wszedł, a ja ruszyłam zaraz za nim. Nagle Droke chwyciła mnie mocno za ramię i przyciągnęła do siebie. Spojrzała mi głęboko w oczy.
 - Masz wielu antyfanów... - uśmiechnęła się złośliwie.
 - Chyba nie tylu co ty... - oddałam jej.
 - I ty myślisz, że twoje życie będzie kolorowe...? To się grubo mylisz, Brown. Od dzisiaj twoje życie zamieni się w koszmar...
 - Żaden koszmar nie będzie gorszy od tego, który przeżyłam miesiąc temu...
Wyrwałam się z jej uścisku i weszłam do domu. 

[ soundtrack ]

Wszystko było kolorowo i pachniało słodyczą. Na łuku w salonie wisiało płótno z napisem "Witajcie w domu!".
 - No nareszcie! - przybiegli wszyscy do nas.
 - Już się doczekać nie mogliśmy! - przytuliły mnie Jay i Isabella jednocześnie.
 - Mieliśmy małe spotkanie w drodze - uśmiechnął się chłopak.
 - Ale na szczęście już jesteście - rzuciła się na mnie od tyłu Alex.
 - Chyba już z stąd nie wyjdę... - powiedziałam.
 - No raczej nie, ważoone - przytuliła mnie Kate z zaskoczenia.
Jeszcze raz wciągnęłam słodkie powietrze.
 - Co tak pięknie pachnie, Michelle? - zapytałam.
 - Zrobiłam z Jesse pyszny tort czekoladowy z białym lukrem!
Ja i Carlos spojrzeliśmy na siebie z błyskiem w oku i zrobiliśmy wyścigi do kuchni. Carlos był pierwszy przy torcie z białym lukrem, ale zaraz za nim przy torcie była Michelle i trzepnęła go w rękę.
 - Łapy z dala! Jeszcze nie teraz! 
 - Dlaczego? - masował rękę.
 - Gdyż ogłaszam wszem i wobec, że wszyscy chcą zjeść tort, nie tylko wy dwoje.
Wzięła wypiek do rąk i wyniosła do salonu. Wszyscy usiedliśmy na kanapie i fotelach i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy o starych czasach. Nie nawiązywaliśmy do tego, co się działo potem. Nie rozpoczynaliśmy rozmowy o tym, jak to było tutaj, kiedy zaginęłam. Nie chcieliśmy zniszczyć miłej atmosfery.
 - Logan nie obchodził urodzin...! - odezwała się Michelle i Isabella.
 - Racja...! Zapomniałem! - spostrzegł - To co za problem? Mamy tort, a prezentów nie potrzebuję.
 - Oczywiście, że tak - odezwałam się na równi z Kate.
 - Nie żartujcie sobie, naprawdę - zaśmiał się.
 - Nie ma żadnych sprzeciwów - powiedziała Michelle.
Isabella wstała z kanapy i wyszła z salonu, a Michelle pobiegła za nią. Po 2 minutach wróciły z dużym i szerokim prezentem w rękach.
 - Co to? - podszedł do nich.
 - Wszystkiego najlepszego, Logan! - wykrzyknęliśmy wszyscy.
Dziewczyny wręczyły pudło Henderson'owi z wielkimi uśmiechami. On otworzył je, a w środku była
czerwono-czarna deskorolka z podpisem Tony'ego Hawk'a.
 - Jest super! Dzięki, dziewczyny! - przytulił je i pocałował obie w policzek. 
Wyciągnął sprzęt z pudła i położył na ziemi. Położył na desce nogę, pociągnął Michelle i Isabelle na nią i zaczęli jeździć po mieszkaniu śmiejąc się na cały głos. W końcu we trójkę wylądowali pod stolikiem z wazonem, a wazon spadł na ziemię.
 - Nie no, brawo, Loggie! - zaklaskał Carlos.
Po zjedzeniu tortu i po wyczerpaniu się tematów do rozmowy, zaproponowałam z Kate obejrzenie horroru. Zrobiliśmy popcorn i usiedliśmy przed telewizorem.
 - Jak za starych, dobrych czasów... - rozmarzył się James przytulając Jesse i Alex.
One oby dwie pocałowały bruneta w policzki. On zamknął oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha. 
 - To co oglądamy? - zapytał Kendall i przytulił Jay do jednego ramienia i Kate do drugiego.
Ja i Kate spojrzałyśmy na siebie i uśmiechnęłyśmy się. 
 - Piłę VII - zaśmiałyśmy się.

[ soundtrack ]

Pod koniec filmu Carlos wstał i szepnął mi do ucha:
 - Idę do łazienki, zaraz wracam...
Gdy film już się skończył, wszyscy zasnęli. Otworzyłam lekko oczy. Ktoś zgasił telewizor, a w pokoju zrobiło się ciemno. Zamknęłam z powrotem oczy i poczułam ciepło ust na czole. Podniesiono mnie na ręce i niesiono gdzieś. Poczułam miękką pościel pod sobą i zapach karmelu. Wydawało mi się, że w tym pomieszczeniu jest więcej światła. Ktoś położył się obok mnie i przejechał delikatnie palcami po mojej twarzy.
 - Reach... Pobudka... - szepnął mi znajomy i ciepły głos.
Otworzyłam oczy i ukazał mi się Carlos. Uśmiechnął się i pokazał gestem na pokój w jakim leżeliśmy. To był pokój Carlos'a pełen małych i większych świeczek. Zaparło mi to dech w piersi.
 - Tu jest przepięknie... - odwróciłam się do chłopaka.
Podniósł rękę i dotknął mojego policzka.
 - Tęskniłem za Tobą... - zbliżył się do mnie i pocałował mnie.
Świat się zatrzymał. Zamknęłam oczy i zapomniałam o przeszłości. Czułam tylko ciepło chłopaka i światło świec padające na nas. Pocałunki nie ustawały, a ja coraz bardziej się pogłębiałam w słodyczy. Nagle on przestał i spojrzał mi w oczy.
 - Na pewno tego chcesz...?
 - Dlaczego miałabym nie...?
 - Bo... Nie chcę robić czegoś wbrew Twojej woli, że tak powiem...
 - Nie... Nie myśl tak... - zbliżyłam go do siebie - Kocham Cię i tęskniłam za Tobą... Chcę... Nawet się nie zastanawiaj...
Kolejne pocałunki dawane i oddawane nie kończyły się. W końcu latynos przesunął się i całował teraz moją szyję. Przesuwał się coraz niżej, a ja czułam, że jestem bezpowrotnie w niebie. Jego prawa ręka powędrowała w dół brzucha. Czułam motylki i jak coś zabiera mi oddech, ale próbowałam o tym zapomnieć i cieszyć się chwilą. Zrobiło się niesamowicie gorąco. Nie wiem, czy to od świec czy po prostu sytuacja zrobiła się coraz bardziej przyjemna. Popadłam w traumę. Coraz więcej pocałunków, dotyk chłopaka stał się dla mnie bolesny. Carlos zatrzymał się i znowu popatrzył na mnie ledwo łapiąc oddech.
 - ...Przepraszam... - speszył się.
Chwyciłam go za koszulkę i ściągnęłam ją. Dotknęłam tył jego głowy i zbliżyłam znowu, ale jeszcze bliżej. Skończyła się nieprzyjemna cisza. Nasze usta znowu połączyły się. Od tamtej chwili wszystko było idealne. Każdy pocałunek, każdy dotyk, każdy szept był delikatny.

***

[ soundtrack ]

Otworzyłam oczy z niechęcią i zobaczyłam koło siebie już obudzonego Carlos'a. Patrzył się na mnie i uśmiechał tak słodko, jak nigdy.
 - Dzień dobry, śpiochu - pocałował mnie w czoło.
 - Wczorajsza noc była nie z tej ziemi... - przytuliłam go.
 - Może kiedyś to powtórzymy...? - uniósł brwi i uśmiechnął się.
 - Z pewnością...
W końcu puściłam chłopaka i sturlałam się z łóżka.
 - A ty dokąd? - zapytał.
 - Idę wziąć prysznic - zaśmiałam się.
 - Może pójdę z Tobą - uniósł znowu brwi.
 - Nie... Może to ty zostań tutaj - także uniosłam brwi i zaśmiałam się.

Kate.

Obudziłam się u boku Schmidt'a. Podniosłam lekko głowę, żeby się rozejrzeć dookoła. Wszyscy jeszcze spali. Nigdzie nie było Reachel i Carlos'a.
 - Heh, udało im się... - uśmiechnęłam się do siebie z myślą, że "to" zrobili.
Postanowiłam pójść do łazienki. Pocałowałam delikatnie w usta śpiącego jeszcze Kendall'a, żeby dać mu znak, że zostawiam go. Dochodziłam już do łazienki dla gości, aż nagle ktoś chwycił mnie w pasie i postawił pod ścianą.
 - Nieładnie tak uciekać, Ellen - pocałował mnie namiętnie.
Podniósł moją prawą nogę na jego prawe udo i dalej namiętnie dotykał moich ust.
 - Kendall, proszę Cię... - mówiłam jednocześnie go całując.
 - Nie, nie... Carlito się udało, ja też chcę czegoś od życia... - przerwał mi.
W końcu wziął mnie na ręce i zaprowadził do łazienki.
 - W łazience?! - zdziwiłam się.
 - U mnie nie byłoby miejsca - zaśmiał się.
Odsunęłam go od siebie, spojrzałam na niego ze złością i założyłam ręce na piersi.
 - Oh, no dobrze - ponownie mnie wziął na ręce i zaniósł mnie do siebie.
Położył mnie na łóżku i uśmiechnął się.
 - Witaj w moim królestwie, księżniczko...
Podniosłam się z poduszki i pociągnęłam chłopaka do siebie na wygniecioną pościel.
 - Mój ty niegrzeczny brudasku... - pocałowałam go i zamknęłam oczy, aby nie widzieć jak się śmieje, bo to mnie strasznie dekoncentrowało.
_________________________________________________________________
no troszkę krótszy dzisiaj, ale to ze względu na naukę i brak czasu .. ale myślę, że ten rozdział jest taki bardziej dla każdego praktycznie.
zrobiłam taki trik. przed daną scenką jest link. klikacie na niego i włącza wam się piosenka, która towarzyszy tej scence. tak żeby oddać nastrój .. ; )
dziękuję za prawie 4000 wejść i 6 obserwatorów i 5 komentarzy pod ostatnim postem : )

26 stycznia, przypominam, głosujcie na mój blog w konkursie "Blog Roku 2013" ! : D


8 komentarzy:

  1. Głupie wścibskie fanki i Samantha -_- . Ale super końcóweczka :) . Czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. dfghjklydcvb *....*
    lalalalalala
    trololololo
    ej, podoba mi się ten rozdział, nawet bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. no Brown, udał ci się ten rozdział X DDD jak przeczytałam, że Kendi przytulił Jay to zrobiłam sie zła, ale końcówka mnie powaliła *______* ŁAZIENKA <333

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW dawaj nn super Ah Kendall Kendall Dawaj nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział!!! Te fanki zachowały się chamsko! tak samo Samantha -,-'' tak strasznie jej nie lubie! A ciebie kocham ^^ to w pokoju było dlgkjdlkgjdflgkjdlfgkjdflgkjdlgkj *______________* kocham ten moment *____* z niecierpliwością czekam na nn *___*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, ciekawe o co chodzi Samantha'cie ? Pisz szybko kolejny czekam !!
    ~ Robyn

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :) *___* czekam na nn :) a tak przy okazji zapraszam do siebie :)
    http://zpunktuwidzeniamyheroislogan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko jaki genialny rozdział ^^ *____* Też nie lubię Samanthy... bleeee xD
    Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału... zaciekawiłaś mnie za bardzo no i foch xD... dobra wybaczam ci xD
    Pozdrawiaaam :***

    OdpowiedzUsuń