środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 37 [ happy b'day, Carlos ! ♥ ]

no cóż, znowu piszę rozdział z okazji urodzin najwspanialszego faceta na świecie ; ) rok temu też pisałam rozdział na urodziny Carlos'a : D tradycja zawsze jest ważna X D na tą okazję też jest nowy soundtrack, ogólny wygląd bloga i nagłówek ; ) no to teraz proszę o brawa X D soundtrack [ The Pussycat Dolls - I Hate This Part ] znalazłam przez totalny przypadek na youtubie ; ) następnie nagłowek . pomogła mi przy nim Jay ; * dziękuję ci bardzo, moja droga X D no i najważniejsze .. wygląd . Kate ! : ** jesteś kochana ! : ** tak, Kate zrobiła mi nowy wygląd ! : ** co prawda, zna teraz moje hasło .. ale to nic X D jakoś sobie poradzę X D ale bardzo ci dziękuję, ważoone : **** no dobrze ; ) no to przechodzimy do rozdziału ; *
_______________________________________________________________________

Reachel.

Obudziłam się około 8 rano. Usiadłam na łóżku i lekko się przeciągnęłam. Kate zaczęła się wiercić na swoim materacu. W końcu też usiadła i przeciągnęła się. Spojrzałam na jej oczy. Na około ich były czarne plamy.
 - Płakałaś...? - westchnęłam.
 - Nie - oburzyła się.
 - Więc makijarz sam się rozmazał, tak?
 - Cholera... - zdenerwowała się, że się wydało.
Kolejny raz westchnęłam i usiadłam koło niej na materacu.
 - Przecież na razie jest dobrze - pocieszałam ją.
 - Tak... Wujek się nie odzywa, od wczorajszej afery.
 - No właśnie i to dobrze. Jakby ci zabronił się spotykać z Kendall'em i dałby ci szlaban to wtedy byłoby źle...
 - Miałaś coś takiego...?
 - Że wujek zabronił mi się spotykać z Kendall'em...? - zmrużyłam oczy.
 - Nie! - szturchnęła mnie w ramię ze śmiechem - Kiedy twoi rodzice się dowiedzieli, że kochasz się w Carlos'ie... Mieli jakiś problem z tym...?
 - Ehh... I to nie mały...
 - A może jaśniej...?
 - Robili okropne afery. I wywieźli mnie na kasting do Kaliforni. Ale Carlos'a nie interesowały fochy moich starych - uśmiechnęłam się sama do siebie.
 - A było aż tak źle...?
 - Jeszcze się pytasz?! Nawet nie wiesz, jakie świństwa oni zrobili, żebym się w nim odkochała... Oby twojemu wujkowi tak palma nie odbiła...
 - No, jeszcze tego by trzeba było... - przeciągnęła się jeszcze raz i wstała z materaca.
Postawiła 2 kroki, stanęła i wróciła na materac.
 - Wyszedł?! - szepnęła do mnie.
 - Tak - przewróciłam oczami.
Obie się podniosłyśmy i poszłyśmy do łazienki, żeby się oporządzić. Zmieniłyśmy swoją garderobę i fryzury. Ja ubrałam krótkie beżowe szorty i białą koszulkę na ramiączkach. Włosy rozpuściłam i poprawiłam grzywkę. Kate wzięła także białą bluzkę na ramiączkach, na nią ubrała koszulę w niebieską kratę, dżinsowe szorty, a włosy spięła w wysoki kok. Wróciłyśmy do pokoju Kate. Na wersalce słodko spała Dark. Westchnęłyśmy ze słodyczą w głosie i włączyłyśmy komputer. Weszłyśmy na youtube'a. Zalogowałam się na swoje własne konto. W subskrypcji pokazało mi się, że użtkowniczka xxsweetaddiexx dodał nowy filmik. Nie czekając długo, szybko go włączyłyśmy. Był genialny! A piosenka zabójcza! Gdy się przysłuchałyśmy słową piosenki zaczęłyśmy sie strasznie śmiać. Kiedy już nas zaczęły strasznie brzuchy boleć ze śmiechu, wyłączyśmy komputer i włączyłyśmy wieżę stereo. Zaczęłyśmy przeglądać zbiór płyt. Znalazłyśmy obie płyty BTR, Demi Lovato, Eminem'a, The Wanted, Linkin Park, soundtrack z filmu "The Amazing Spider-Man" i jedną bez okładki.
 - Co to? - pokazałam jej płytę.
 - A to Heffron Drive - wytłumaczyła - Nie wydali płyty, więc ja zgrałam ich wszystkie piosenki na płytę.
 - Heffron Drive...? Ta kapela Kendall'a i Dustin'a...?
 - Tak...! Masz szczęście, że ich chociaż znasz - zaśmiała się.
 - Tylko nie wiem, czy mówić głośnio, ale nie znam żadnej ich piosenki...
 - Nie znasz?! - wrzasnęła na mnie - ...No to poznasz...!
Włożyła płytę do wieży i obie usiadłyśmy na materacu opierając się o wersalkę. Najbardziej mi się spodobała piosenka, która na wstępie zaczynała się kompletną ciszą.
 - A to co, za piosenka? - zapytałam.
 - To jest moja ulubiona, Quiet Please... - uśmiechnęła się sama do siebie.
Obie wsłuchałyśmy się w słowa piosenki. Kendall ma wspaniały głos, ale nie wiedziałam, że aż tak.
 - Piękna ta piosenka... - przyznałam.
 - Też tak myślę... - uśmiechnęła się.
Kiedy piosenka się skończyła, ja jeszcze raz podeszłam do jej płyt. Z tyłu półki znalazłam jeszcze jedną płytę - mojego wujka.
 - Kate...? - zwróciłam się do niej - Słuchasz Chris'a Brown'a?
 - Tak - podeszła do mnie - A co?
 - Bo to jest mój wujek...
 - Chris Brown to twój wujek?! - zrobiła wielkie oczy.
 - Tak - odwróciłam płytę żeby zobaczyć na zbiór piosenek.
To była jego najnowszy krążęk.
 - No nie gadaj! - podekscytowała się.
 - Serio.
 - Ale jaja! - zaśmiała się.
 - Oj tam. Kocham swojego wujka, ale mógłby częściej mnie odwiedzać.
Włączyłyśmy jego płytę. Zaczęła się piosenką, którą dobrze znałam.
 - You put it down like New York City! - zaczęłam śpiewać wyraźnie każde słowo w piosence.
 - I never sleep! - dołączyła się.
 - Wild like Los Angeles, My fantasy! - zaśpiewałyśmy razem - Hotter than Miami, I feel the heat! Ohh, This International Love! Ohh, This International Love!
Znowu się zaczęłyśmy śmiać. Za dobrze nam szło to śpiewanie. Przy naszym śpiewaniu, aż Dark się obudziła. A my nie zważając na to, dalej się śmiałyśmy.

[ kilka dni później ]

Minęło już kilka dni w takim samym tempie i w takim samym spokoju. Zero Droke, zero wujka Dave'a, zero problemów. Do urodzin Carlos'a zostały 2 dni. Pewnego dnia Kate postanowiła, żebyśmy poprawiły swoją kondycję fizyczną.
 - Chodź, ważoone! Wstawaj z tej kanapy! Idziemy pobiegać!
 - Co...? - zmrużyłam oczy.
 - Nie będziemy siedzieć dzień i noc przy telefonach i gadać codziennie z Carlos'em i Kendall'em - zasmiała się.
 - A czemu...? - przeciągnęłam się.
 - Chłopaki wrócą, a my będziemy wyglądały jak 2 hipopotamice! - zaśmiała się znowu.
 - Oj tam...! - nakryłam się kołdrą.
 - Wstawaj! - ściągnęła ze mnie kołdrę.
 - Nie chce mi się...! - wyrwałam jej kołdrę i ponownie się nią nakryłam.
 - Ja się nie pytam, tylko ci każę! - wyrwała mi kołdrę ponownie.
 - Nie jesteś moją starą! - jeszcze raz tylko mocniej jej ją wyrwałam - Chociaż jej tak samo bym nie słuchała - dodałam wynurzając się lekko spod kołdry i nakryłam się jeszcze raz, ale po czubek głowy.
Nastała cisza. Myślałam, że odpuściła. Nagle zadzwonił mój telefon. Miałam taki odruch: Słyszę mój dzwonek? Rzucam wszystko dla rozmowy z Carlosem! I tym razem było to samo. Rzuciłam kołdrę na bok wersalki i zaczęłam identyfikować, gdzie gra mój dzwonek. Piosenka grała z salonu. Rzuciłam się do drzwi i zobaczyłam na sofie mój iPhone. Jak najszybciej go chwyciłam i spostrzegłam, że to jest tylko włączony odtwarzacz muzyki. Nagle drzwi do salonu trzasły, a za nimi stała Kate z łososiową koszulką na ramiączkach, szortami z ciemno czerwonego materiału w ręce.
 - Nie wyjdziesz z tąd dopóki się nie zbierzesz i nie wyjdziesz ze mną pobiegać... - powiedziała tajemniczo.
Podeszła do mnie i wyrwała mi iPhona z ręki i wsunęła go pod drzwi salonu, tak, że zatrzymał się w przedpokoju.
 - AAA! Mój telefon! - wrzasnęłam na nią.
 - Jeśli jeszcze kiedykolwiek chcesz mieć w rękach swój kochany telefon , to musisz wyjść ze mną na jogging... - powiedziała takim samym tajemniczym głosem.
 - No dobrze! Dobrze! Tylko oddaj mi telefon!
Otworzyła drzwi, a ja podbiegłam po iPhone'a. Ubrałam się w to, co Kate trzymała w ręce, umyłam się i uczesałam, zabrałam moje czarno-czerwone okulary przeciwsłoneczne, ubrałam moje czarne trampki i wyszłyśmy na jogging. Biegłyśmy wolnym truchtem na początek. Przebiegłyśmy koło domu Jay. Akurat siedziała przy oknie. Nieźle się zdziwiła, kiedy nas zobaczyła. Pomachała nam tylko. Kate pokazała jej na migi, czy nie chce pobiegać z nami. Ona pokiwała głową przecząco i pokazała nam blok rysunkowy i ołówek. Rysowała. A niedy Jay rysuje, nie wolno jej pod żadnym pozorem przeszkadzać, bo straci swoją wenę i byłaby to teraz nasza wina. Pomachałyśmy jej na pożegnanie i biegłyśmy dalej. Byłyśmy już daleko od naszej okolicy. Przebiegałyśmy koło pięknych willi. Przy niektórych musiałam stanąć i zrobić im zdjęcie. Po półtorej godziny dobiegłyśmy do bajkowej willi.
 - Ja...
 - Cie...
- Krecę... - westchnęłyśmy razem.
Podeszłyśmy bliżej ogrodzenia.
 - Jak myślisz, czyje jest to cudo...? - zapytała Kate.
 - Johnny Depp...? Lady Gaga...?
 - Nie. Gaga odpada, bo jakby to była jej willa, to w jej ogrodzie byłby krzak w kształcie koali, albo żuka.
Obie się zaśmiałyśmy. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się. Kate pociągnęła mnie za nadgarstek i zaciągnęła za murek w ogrodzeniu. Wyjrzałyśmy zza murku. Z willi wyszła Droke. Ja i Kate spojrzałyśmy na siebie. Za Droke wyszedł ten facet z centrum handlowego.
 - Co ona robi z tym... Z tym... - znowu nie mogłam znaleść odpowiedniego okerślenia.
 - ...Napakowanym schabem... - dokończyła za mnie Kate.
Ja tylko przewrócilam oczami i wróciłam do obserwacji mojego wroga. Podeszli do siebie i zaczeli się namiętnie całować przed bramą ogrodzenia. Mnie przechodził coraz większy dreszcz. Całowali się tak z 10 sekund i nagle mężczyzna pociągnął Samanthę z powrotem do posiadłości.
 - Chyba jeszcze nie skończyli... - zaśmiała się Kate.
 - To nie jest śmieszne! - szturchnęłam ją - Co ja mam teraz robić...?
Jaknajszybciej odbiegłyśmy od willi niezauważalnie. Wróciłyśmy do naszych okolic. Chciałyśmy gdzieś usiąść, ale nie było w pobliżu żadnej ławki. Pobiegłyśmy więc tam, gdzie miałyśmy najbliżej: na plażę. Ściągnęłyśmy nasze trampki i gołymi stopami gładziłyśmy piaszczystą plażę. W końcu usiadłyśmy i wpatrywałyśmy się w jeszcze blade niebo.
 - Zadzwoń do niego... - wyrwała mnie Kate z zamyślenia.
 - Ale...
 - On musi wiedzieć...
Westchnęłam i wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek. Miałam go jako pierwszego na liście kontaktów. Wachałam się, aby nacisnąć zieloną słuchawkę.
 - No dawaj - pośpieszyła mnie Kate.
Nie czekając na kolejne słowa przyjaciółki, nacisnęłam na słuchawkę i przyłośyłam telefon do ucha. Serce mi waliło jak młotem...
"Co ja mam mu powidzieć...?"
Nagle w telefonie usłyszałam głos. Przestałam oddychać, ale tylko przez 3 sekundy, bo Kate szturchnęłam mnie w żebro i musiałam coś powiedzieć.
 - Carlos?
 - No cześć! Co tak wcześnie? - zaśmiał się.
 - Amm... Muszę ci coś powiedzieć...
 - A no tak! iałem cię wysłuchać, co miałaś do powiedzenia...
 - T-Tak... Już ci to tłumaczyłam... Samantha nie jest taka jak ci się wydaje... Widziałam ją...
 - Gdzie?
 - ...Ona mieszka w wielkiej willi z jakimś facetem... Najprawdopodobniej ją coś z nim łączy... Rzuciła pierścionkiem od ciebie i chciała mnie zaciągnąć pod auto... Słyszałam jak mówi, że nic dla niej nie znaczysz... Nie zarobiła nic na filmie i kontaktuje się z tobą tylko i wyłącznie dla pieniędzy...
Kiedy zorientowałam sie, że Carlos nic nie mówi skończyłam wymieniać.
"To już za dużo jak na niego..."
Carlos nadal nic nie odpowiadał. Poczułam się tak głupio... Ta cisza łamała mi serce. Prosiłam w duszy, żeby coś powiedział.
 - Reachel...? - odezwał się w końcu.
Ja odzyskałam jasność umyslu i słuchałam uważnie, co ma mi do powiedzenia. Bałam się strasznie jego reakcji. Biorąc trochę piasku w dłoń zacisnęłam pięść.
 - Dziękuję... - dodał.
Świat przed oczami nagle zrobił się jaśniejszy. Nie rozumiałam, za co mi dziękuje.
 - Z-Za co...?
 - Że mnie ostrzegłaś... Gdyby nie ty, pewnie dalej bym robił z siebie naiwnego idiotę...
 - Nie robiłeś.
 - Niestety tak... Byłem totalnie zaślepiony...
Żal zaczął mnie ściskać za gardło. Nie chciałam, żeby teraz robił sobie wyrzuty sumienia.
 - Wybacz, że od początku cię nie słuchałem... Potem wyrzuciłem bezczelnie z domu...
 - Nie wracajmy do tego... Nic się nie stało... Może jeszcze się prześlij chwilkę... Jest jeszcze wcześnie...
 - Okej...
Czułam w głębi duszy, że jest załamany.
 - Nie gniewasz się na mnie...? - zapytałam z trudem.
 - Nie, no co ty... Nigdy.
Po chwili ciszy musiałam coś w końcu powiedzieć.
 - ...Kocham cię, wiesz...? - łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu.
 - Lepiej niż kto inny...
Przypomniała mi się tamta noc na plaży i nasz pierwszy raz... W urodziny James'a... W świetle księżyca... Wypowiedzieliśmy sobie dokładnie te same słowa... Zatęsknilam za tamtymi dniami... Tylko ja i on...
 - Trzymaj się... - uśmiechając się lekko.
 - Ty też. Do usłyszenia...
I rozłączył się. Rzuciłam komórką dość daleko od nas w piasek i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak Kate mnie lekko przytula.
 - Chodź, wracamy... - powiedziała.

[ 2 dni później ]

Dzień po telefonie, Carlos wogule się nie odzywał, nie dzwonił. Bardzo się martwiłam. Wiedziałam, że to mu na dobre nigdy nie wyjdzie. Była dopiero 10 rano, a na twitterze, facebooku i tumblrze były zdjęcia tylko z nim i mnustwo życzeń. On jednak nie napisał ani jednego twitta od tamtej rozmowy. Jednak to były jego urodzininy i powinien coś napisać. Poczekałam jeszcze z 3 godziny, ale nic z tego. Kate już nawet zaczęła mi podśpiewywać "Warzoone", ale nawet to mi nie pomagało. Poczekałyśmy kolejną godzinę kompletnej ciszy. Kate zadzwoniła do Kendall'a, żeby się spytać, czy nie wie gdzie on jest.
 - Jakbym wiedział, to bym ci powiedział. Wyszedł gdzieś zaraz po porannej próbie o 11 - powiedział Kendall na funkcji głośnomówiącej.
 - Okej, dzięki. Jakbyś coś wiedział, to dzwoń do mnie, okej?
 - Jak zawsze, Kate. Do usłyszenia.
Czekałyśmy już kolejne 10 minut. W końcu musiałam do niego zadzwonić. Od razu odebrał.
 - Halo?
 - Carlos! - ucieszyłam się gdy usłyszałam jego głos.
 - Coś się stało...?
 - Tak! Nie odzywałeś się! Gdzie ty jesteś?
 - Ja? W restauracji, głodny by... Au! - jęknął nagle.
 - Carlos? Co jest? - przestraszyłam się.
 - Nie, nie nic... Au! - zasyczał z bólu.
 - Carlos. Ktoś ci robi krzywdę?
 - Nie. Ząb mnie boli, wiesz?
 - Aha... Coś mi się nie chce wierzyć... Gdzie ty jesteś?
 - Naprawdę w restauracji.
Okropnie się o niego bałam. Mówił dziwnym głosem, jakby był na skraju wyczerpania. Nie mogłam się od niego niczego dowiedzieć. Nastała w telefonie cisza i słyszałam tylko jakieś wibracje w tle. Zanepokoiłam się.
 - Co to za dźwięk? - zapytałam.
 - Wydaje ci się, albo to może być frytkownica, wiesz? - zaśmiał się sztucznie.
Postanowiłam sobie, że dam spokój.
 - Carlos, chciałam ci tylko jeszcze raz życzyć wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń... Gdziekolwiek jesteś... Ja jestem z tobą... Chcę, żebyś to wiedział...
 - Ja to wiem, Reach... Au!
Przeszły mnie dreszcze. Ale szybko odrzuciłam czarne myśli.
 - To uważaj tam na siebie i... Odzywaj się, proszę... Martwię się.
 - Dobrze, już dobrze... Kocham cię...
 - Ja ciebię też...
I rozłączyłam się najszybciej jak się dało. Podeszła do mnie Kate.
 - Coś jest nie tak... - spojrzałam na nią z przerażeniem i smutkiem w oczach.
______________________________________________________________________
filmik użyty w rozdziale : KLIK X D
pomogły mi piosenki :
All Time Low // No Idea .
The Pussycat Dolls // I Hate This Part .
Avril Lavigne // Keep Holding On .
Heffron Drive // Quiet Please .
Katelyn Tarver // Love Alone .
Chris Brown // International Love .
filmik urodzinowy dla Carlosa : ) <3 KLIK X D

2 komentarze:

  1. no super super :) czekam na kolejny xDDD mam nadzieję ze jak wrócę to już będzie xDDD :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ty ważoone :D ząb go boli :D oh ten potworek Carlos <33 i potworek Kendall <33

    OdpowiedzUsuń