Reachel.
Po rozmowie z Carlos'em Kate zadzwoniła do Kendall'a, że wszystko w porządku i żeby się nie martwili.
- No to kamień z serca. Napewno zaraz wróci. A my mamy dla was niespodziankę! - powiedział podekscytowany Kendall.
- Niespodziankę? - zmarszczyła czoło Kate i uśmiechnęła się.
- Z okazji urodzin Carlos'a Steve załatwił nam Skype'a! Możemy za jakieś 3 godziny się zobaczyć przez internet!
- Super! Najwyższy czas! - ucieszyłyśmy się.
- To wyczekujcie nas za jakąś godzinę. Zadzwonimy na Skype'a Kate.
Kate podała Kendall'owi swoją nazwę użytkownika, pożegnała się i rozłączyła. Szybko chwyciłam za swój telefon i zaczęłam dzwonić do reszty dziewczyn. Chciałam, żeby one też ich zobaczyły. Wszystkie strasznie się ucieszyły na tą wiadomość. Dziewczyny przybiegły jaknajszybciej do apartamentu Kate z wielkimi uśmiechami, że zobaczą nareszcie swoich chłopaków.
- Co wy na to, żeby zrobić jakieś dekoracje? Niech Carlos widzi, że bawimy się razem z nim! - wpadłam na pomysł.
- Ważoone! Jesteś genialna! - podskoczyła z podekscytowania Kate.
Zabrałyśmy się za małe dekoracje. Kate znalazła w szafie stare dekoracje. Serpentyny zawisły na lampie, paprotkach, które były na ściennych półkach. Jay zajęła się wycinaniem literek z papieru, aby potem je przywiesić do firanki. Nadmuchałyśmy z 20 kolorowych balonów i porozrzucałyśmy je po całym pokoju. Jay skończyła wycinać literki i przypięła je w odpowiedniej kolejności na firance.
- Happy B'day Carlos! Much Love from LA!- przeczytała ostrożnie Jay patrząc, czy nie zrobiła jakiegoś błędu.
- Super! - przybiłam jej piątkę.
- Spisałyśmy się, dziewczyny! - przybiła każdej piątkę Isabella.
- Czekajcie! - zatrzymałam je - Co z tortem? To, że tam nie będziemy nie oznacza, że będziemy obchodzić jego urodziny bez tortu!
Szybko pobiegłyśmy do kuchni i zabrałyśmy się za wypieki. Miałyśmy jeszcze 2 godziny.
- Macie jakiś pomysł na niego? - zapytała Isabella.
Kate wyciągnęła telefon z kieszonki spodenek i zaczęła czegoś szukać.
- Co powiecie na coś takiego? - zapytała i pokazała nam telefon.
Na nim była fotka tortu "tęczy". Na zewnątrz był marcepan, a w środu z 5-6 kolorowych warstw.
- Zrobimy taki sam, tylko, że nie będziemy się cackać z innymi kolorami. Zrobimy fioletowy! - powiedziała ponownie Kate i zaczęła szukać przepisu.
Podeszłam do przyjaciółki i polożyłam jej rękę na ramieniu.
- Ty to czasem masz kretyńskie pomysły, ale ten jest genialny, ważoone! - przyznałam.
Zaczęłyśmy postępować według przepisu z internetu. Wszystkie coś robiłyśmy. Były częste problemy i nieporozumienia, ale efekt końcowy był nieziemski. Na marcepan wysypałyśmy parę M&M'sów i dodałyśmy trochę śmietany na górę. Ponownie przybiłyśmy sobie piątkę. Pozostało nam 5 minut. Wszystkie usiadłyśmy szybko przed komputerem i czekałyśmy na cichy dzwonek Skype'a.
- Ile już czekamy...? - zapytała zrezygnowana Isabella.
- Dziesięć minut... - odpowiedziała Michelle.
- Nie zadzwonią... - westchnęła Alex.
- Myślisz, że skłamali, że zadzwonią?! - oburzyła się Kate.
- Na to wychodzi...
- Nie! - krzykłyśmy na nią.
Nagle rozległ się dzwonek. Wszystkie wlepiłyśmy oczy w ekran. Kate wcisnęła rozmowę wideo. Czekałyśmy z niecierpliwością na włączenie się ich kamerki. Doczekałyśmy się. Zobaczyłyśmy naszych ukochanych... a raczej ich ukochanych, bo nie było Carlos'a.
- Cześć! - pomachałyśmy im.
- Hej, dziewczyny! - uśmiechneli się na nasz widok.
- Gdzie Carlos? - zapytałam.
Oni popatrzyli się na siebie.
- No nie wrócił jeszcze... - odpowiedział James.
- Mówiłyście, że jest w restauracji - odezwał się Kendall.
Kate spojrzała na mnie, a ja na nią.
- No bo tak powiedział... - wytłumaczyłam.
- A wy dzwoniliście do niego? On wie, że rozmawiamy wogule? - zbliżyła się Paris do ekranu komputera.
James podrapał się tylko po głowie i spuścił głowę.
- Nie odbierał.
- Włączyła się automatyczna sekretarka... - dodał Logan.
- No okej, ale to niemożliwe, że tak długo... - urwał Kendall - No bo... Co za idiota siedzi w restauracji parę godzin?
Zdawałam sobie z tego sprawę, że to jest nierealne. Ale bałam się przyjąć coś innego do moich myśli. Wolałam pozostać przy nadzieji, że zaraz wróci z uśmiechem na ustach.
- Zrobiliśmy mu piękne dekoracje! - pochwaliła się Jay rozładowując napiętą atmosferę.
Ja jednak nie reagowałam na Jay. Prosiłam w duszy, żeby już wrócił. Nagle coś trzasnęło, a głowy chłopaków z kamerki przeniosły się w kierunku uderzenia.
- Stary! Gdzie byłeś?! - krzyknął James.
- Nieważne - odpowiedział cicho, a za razem obojętnie dobrze znany mi głos.
W kamerce pokazał się Carlos. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do niego.
- Hej, dziewczyny! - przywitał się pokazując swoją dłoń.
- Carlos! Gdzie byłeś tak długo? - zapytałam.
- Mówiłem. Nieważne - zachował swoją kamienną twarz.
Zmieszałam się, ale reszta nadal była w szampańskich humorach.
- Patrz! Świętujemy razem z tobą! - pokazała Kate na dekoracje i balony.
- Extra! Kto to wymyślił? - rozglądał się po pokoju przez kamerkę.
- Reach, oczywiście - poklepała mnie po ramieniu Michelle.
Lekko się zarumieniłam, spuściłam głowę i nieśmiało się uśmiechnęłam. Podniosłam trochę wzrok na Carlos'a, a on się do mnie uśmiechnął. Spadł mi kamień z serca. Tyle czekałam, aby zobaczyć znów jego uśmiech. Carlos dołączył się do chłopaków i usiadł na kanapę przed kamerką.
- Ty, stary! Ja ci jeszcze od rana życzeń nie złożyłem! - zwrócił się do Carlos'a Kendall.
Kendall uderzył go lekko w jego prawy bok pięścią śmiejąc się. Carlos zasyczał z bólu i chwycił się za miejsce uderzenia. Mnie przeszedł dreszcz i spojrzałam badawczo na niego.
- Nie bądź mięczakiem! Hahaha! Chodzisz na siłownię i się zwijasz z bólu po muśnięcu ręką? Hahaha! - wyśmiał go Logan.
- Mam zakwasy - usprawiedliwił się Carlos jeszcze trochę masując bok.
- Ty...? Zakwasy...? - nie dowierzałam.
- No właśnie. Kiedy ty ostatnio miałeś zakwasy? - odwócił się znowu do niego Kendall.
- Kiedyś musi być ten kolejny raz - powiedział dość przekonująco.
Nagle zauważyłam jak James szturcha Logan'a. Logan mu kiwnął głową i zaczął coś pstrykać na telefonie. James popatrzył na nas i przyłożył palec do ust, a Logan schował telefon. Nagle do pomieszczenia wleciał Dustin krzycząc:
- Todo lo Mejor!
Carlos skoczył na te słowa i zaczął się śmiać.
- Co to znaczy? - zapytała się mnie Kate.
Wszystkie spojrzały na mnie pytając wzrokiem. Przypomniałam sobie, kiedy na urodziny James'a Carlos powiedział to samo. Potem, jak Alex się zabrała za James'a, zapytałam się go co to znaczy. Odpowiedział, że to po hiszpańsku "Wszystkiego Najlepszego!". Opowiedziałam im to w skrócie, a one zareagowały jedno znacznie:
- Ahaa...
Dustin przeraził mnie i Kate. Popatrzyłyśmy na siebie ze strachem w oczach. Chłopak przefarbował się z brązu na blond. To nawet nie był blond! Prawie cielisty. Kolor skóry twarzy zmywał się z kolorem włosów i to wyglądało jakby był łysy. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Zostaw wniesiony tort urodzinowy i została zawieszona piniata. Zabawa trwała na całego. My oczywiście też tańczyłyśmy, śmiałyśmy się i przeżywaliśmy wszystko razem z chłopakami, tylko przez kamerkę. Kendall założył Carlos'owi fioletową bandankę na oczy i w ręce włożył mu kij bejsbolowy. Carlos zaczął nim machać w około siebie szukając piniaty. Przez przypadek uderzył Dustina w głowę, ale ja i Kate z tego się najgłośniej śmiałyśmy. Przy rozpakowywaniu prezentów Carlos bawił się najlepiej. Od Kendall'a dostał nowe okulary przeciwsłoneczne RayBany, fioletowe. Strasznie się ucieszył. Od James'a dostał płytę John'a Legend'a, a od Logan'a zdjęcie z autografem Megan Fox. Wszyscy zaśmiali się z ostatniego prezentu.
- Logan oczywiście po prezenty chodzi do kobiet! - zaśmiał się Carlos.
- Chyba Reach ma konkurencję co, Carlito? Hahaha! - odezwała się z uśmiechem na ustach Kate.
- W żadnym razie! - powiedział i schował twarz w dłonie.
Oczywiście nie obeszło się bez naszego tortu!
- O, matko! - ucieszył się chłopak - Jest super!
- Szkoda, że nie możesz go spróbować... - zmartwiłam się.
- Wystarczy mi, że go zrobiłyście - uśmiechnął się.
Zjadłyśmy torta. Był przepyszny!
- Na urodziny Logan'a i Kendall'a też robimy torta! - postanowiła Jesse.
- Nie ma innej opcji! - odezwał się James - A mnie nie zrobiliście torta...
- Maslow...? - włączyła się do rozmowy Alex.
- Co...?
- Walnął cię ktoś tak kiedyś pożądnie w łep? - zapytała - To moje pocałunki to nie wystarczą i ty chcesz tort?!
- Całowałaś go?! - wtrąciła się Jesse i Paris.
Ja uderzyłam się rękę w czoło.
- Czy mówiłaś mi ostatnio, żeby się nie chwalić różnymi rzeczami...? - zwróciła się do mnie Kate.
- Tak... Między o takich rzeczach mówiłam... - pokazałam ręką na Paris, Jesse i Alex.
Naszczęście obeszło się bez rękoczynów.
- To były najlepsze urodziny w moim życiu - powiedział Carlos uśmiechając się.
Był już wieczór. Zaraz miał wrócić wujek Kate. Musiałysmy szybko zrobić porządek.
- Miejmy nadzieję, że za rok będziemy razem obchodzić twoje urodziny - zasmiała się Kate.
- Też tak myślę.
- Mamy dla was niespodziankę! - Kendall wstał wkońcu ze sofy.
- Znowu? - załamała głowę Kate i Jay.
- Z tego względu, że odwołano nam koncert w Salt Lake i Las Vegas, będziemy w LA o 3 dni wcześniej! - pochwalił się James.
- Woo Hoo! - ucieszyłyśmy się.
- Poczekajcie. Zróbcie to jeszcze raz... - powiedział Carlos
My spojrzałyśmy na siebie.
- Woo Hoo...? - powtórzyłyśmy.
- Z uczuciem! - rozkazał James kiwając głową i pokazując, żebyśmy powtórzyły.
- WOO HOO! - krzyknęłyśmy głośniej.
Oni zaczęli bić brawa.
- To super pomysł na piosenkę! - powiedział Carlos.
- Jak będziemy lecieć do Oklahomy to napiszemy ją, żeby potem ją zaśpiewać - dodał Kendall.
***
Ja i Kate spojrzałyśmy na zegarek. Za równe 15 minut miał wrócić ze zmiany wujek Dave. Wszystkie zaczęłyśmy wypuszczać z balonów powietrze, ściągać serpentyny, napisy i inne dekoracje i szybko posprzątałyśmy po torcie. Dziewczyny zaczęły już się zbierać, bo było już późno. Pożegnały się ze swoimi chłopakami i wybiegły z apartamentu śmiejąc się. Zostałam znowu sama z Carlos'em, Kate i Kendall'em. Kate usiadła ze mną przed komputerem i zaczęła się patrzeć na Kendall'a, a on robił dokładnie to samo.
- Reach...? - zapytał Carlos po krótkiej ciszy.
Ja tylko spojrzałam na niego.
- Ja ty wytrzymujesz beze mnie w tym LA...? - uśmiechnął się szczerze.
- Jakoś muszę... - powiedziałam z kamienną twarzą - Kate mnie okropnie denerwuje - zaśmiałam się.
Ale ani ona, ani Kendall nie zareagowali.
- Jeszcze tylko 13 dni... - powiedział patrząc na mnie.
Nagle usłyszałam kroki. Kate obudziła się i spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
- Musimy już kończyć... - powiedziałam.
- Tak, my też. Musimy zaraz lecieć na samolot - powiedział Kendall.
Kroki były coraz głośniejsze.
- Kiedy się zobaczymy...? - zapytałam ze smutkiem w głosie.
- Niedługo... - odpowiedział brunet.
- Kochamy was, wiecie? - odezwała się Kate.
- No jasne - zaśmiali się - Też was kochamy - uśmiechnęli się.
Okienko rozmowy wyłączyło się, a drzwi do pokoju Kate otworzyły się. A w nich stanął wujek Dave.
- Z kim rozmawiacie? - zapytał.
- Ze sobą - odpowiedziała szybko i stanowczo Kate.
On tylko rozejrzał się po pokoju i zamknął drzwi. Spojrzałyśmy na siebie i odetchnęłyśmy z ulgą.
[13 dni później]
W ten dzień, popołudniu mieli wracać chłopcy z wakacyjnej trasy. Umówiłyśmy się z dziewczynami w parku, aby czekać na telefon od chłopaków. Dark nie chciała zostać sama w domu, więc wzięłam ją ze sobą. Ulokowała sobie miejsce pod moją ławką. Nagle komuś zadzwonił telefon.- Halo? - to był telefon Isabelli - Tak? Ekstra! Naprawdę...? - uśmiechnęła się - To do zobaczenia! Pa.
Wszystkie rzuciłyśmy się na nią z pytaniami.
- I co? - zapytała Jay.
- O której będą? - zapytała Kate.
- Logan powiedział, że około 12:30 - powiedziała chowając telefon - I powiedział, że tęskni za mną - uśmiechnęła się Isabella.
- Że co proszę?! - zdenerwowała się Michelle.
"Znowu to samo... Czy one nie umieją się nauczyć tej reguły...?" - uderzyłam się w czoło.
***
Dobiegłyśmy na lotnisko i była godzina 12:25. Czekałyśmy na nich szukając ich wśród tłumu. Była godzina 12:35, a ich nadal nie było. Nagle telefon Kate zadzwonił. Byłam zaraz obok Kate, więc słyszałam każde słowo w telefonie.
- Kate? - zapytał Kendall w słuchawce.
- Kendall? Gdzie ty jesteś?
- Bliżej niż ci się wydaje... - powiedział tajemniczo, a za razem realistycznie, jakby stał zaraz na nami.
Nagle oczy Kate zasłoniły dłonie całe w bransoletkach z muliny. Przyjaciółka odsłoniła dłonie z twarzy i odwróciła się do osoby za nią.
- Kendall! - rzuciła mu się w ramiona.
Jakieś 2 dziewczyny zapiszczały. Poznałam po głosie, że to były Isabella i Michelle. Logan je połaskotał, gdy nie patrzyły. Obie zaczęły się śmiać i przytuliły go. Coś psiknęło za moimi plecami. Za plecami Paris, Jesse i Alex stał James. Psiknął nad ich głowami swoim dezodorantem. One od razu poznały ten zapach i zaczęły się śmiać i tulić do niego. Jay podeszła do Kendall'a i Kate, którzy się cały czas tulili. Poklepała chłopaka po ramieniu, a on od razu puścił Kate i zaczął się witać z Jay. Kate podeszła do mnie.
- A gdzie Carlos? - zapytała z uśmiechem.
- Nie ma go...
Nagle daleko z tłumu wyłonił się on. Moja smutna twarz rozweseliła się na jego widok. Spojrzałam na Kate.
- No leć do niego... - klepnęła mnie w plecy i zaśmiała się.
Moje oczy zwróciły się ku Carlos'owi. Zaczęłam pędzić prosto do niego. Przytuliłam go tak mocno jak potrafiłam.
- Tęskniłam... - mówiłam prawie przez łzy.
- Ja jeszcze bardziej...
Do niego podbiegła Dark. On mnie puścił i podniósł małą Dark.
- A ty troszkę urosłaś, nie? - zaśmiał się.
Słodko ze sobą wyglądali. Nie chciałam tego stracić. Bo to było zbyt piękne w tym momencie. Carlos sobie o czymś przypomniał, bo odłożył Dark na ziemię i zaczął czegoś szukać w kieszeni spodenek.
- Mam coś dla ciebie... - wyciągnął rękę przed siebie.
Otworzył ją, a w niej był wisiorek ze srebrnym kluczykiem. Moje oczy się zaświeciły od łez.
- Z prawdziwego srebra. Kupiłem ci go w Chicago... - uśmiechnął się - Daj. Założę ci - pokazał, żebym się odwróciła.
Na mojej szyi zawisł piękny prezent. Przytuliłam go jeszcze raz.
- Dziękuję...
- Nie ma za co... - szepnął mi do ucha.
***
Szliśmy wszyscy do domu chłopaków, aby tam uczcić ich powrót. Carlos trzymał mnie za rękę, a obok nas grzecznie szła Dark. Dzień robił się pochmurny. Ale nie zwracałam na to większej uwagi. Patrzyłam tylko na niego. Brakowało mi go. Nawet bardzo. On co jakiś czas spoglądał na mnie i uśmiechał się. Logan otworzył bramkę i drzwi wejściowe. Przeżyliśmy szok. Dom był pełen śpiących ludzi.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął James.
Wszyscy się w momencie obudzili. Powstawali z kanap, foteli, a nawet ziemi. Od razu było widać, że są pijani.
- Co tu się dzieje?! - powtórzył pytanie Logan.
Nagle z kuchni wyszła Droke. Ja się w ogóle nie zdziwiłam, ale Carlos za to bardzo.
- Sam...? - nie dowierzał.
- Cześć, Carlos! - zaśmiała się.
- Co tu się dzieje? - po raz 3 padło to pytanie.
- No... Tutaj...? - zastanowiła się chwilę - Zorganizowałam imprezę na twój powrót - powiedziała w końcu.
Carlos patrzył na nią wrogim wzrokiem, nagle ten wzrok zniknął. Puścił moją rękę, podszedł do niej i ją przytulił. Czułam, że zemdleję. We mnie obudził się ogień.
- Carlos! Zapomniałeś, co ci mówiłam?! Ona mieszka z miliarderem! Nic dla niej nie znaczysz! Ma cię w głębokim poważaniu! - zdenerwowałam się.
- O, to ty też tu jesteś? - zaśmiała się, kiedy on ją puścił.
- Dla ciebie jestem Reachel Brown! - podkreśliłam zwracając się do niej - I chyba muszę ci coś powiedzieć, bo on chyba nie ma śmiałości. Jesteś podstępna, kłamliwa i okropna! A twoje zachowanie nie pomaga ci w tej sytuacji! On kocha tylko mnie! Ty go nie raz już zraniłaś! Nie wspomnę, ile razy ze sobą zerwaliście i wracaliście do siebie! Nie zasługujesz na takiego faceta jak on!
On patrzył na mnie z lekko otwartymi ustami.
- Mm... Ona cię uważa za nie wiem jakie bóstwo... - zwróciła się do niego prawie ze śmiechem - Czyli jej nie powiedziałeś...? - zaśmiała się.
Ja zmarszczyłam czoło i zmrużyłam oczy.
- O czym...? - zapytałam.
- Powinieneś być bardziej szczery ze swoją ukochaną... - ponownie zarechotała.
Spojrzałam na prawie już bladego chłopaka.
- Nie wierzę, że nie zauważyłaś żadnych niepokojących rzeczy w jego osobie... - uśmiechnęła się wrogo.
- Nie rozumiem... - nagle przypomniało mi się jego zachowanie z tych 2 dni przed urodzinami i w dzień urodzin.
Ale nadal nie wiedziałam, o co chodzi.
- Zadzwonił do mnie dzień przed jego urodzinami i mi powiedział jak ja to go zraniłam i że nie chce ze mną rozmawiać. Ale ostrzegł mnie, że zrobi coś, co nie będzie mi dawało spać i pozbyć się wyrzutów sumienia - oparła się o najbliższą ścianę, a ręce założyła na piersiach.
Z każdym jej słowem moje serce coraz wolniej biło.
- O czym ona mówi...? - ledwo zadałam to pytanie, bałam się, że się nim udławię.
- Pijana jest, nie widzisz? - próbował się bronić.
- Skoro tak bardzo jestem pijana to sama bym sobie to po pijanemu wymyśliła? - zaśmiała się - Nawet ja tego nie potrafię.
Spojrzałam na Carlos'a. Miał oczy we łzach. Czułam, że to co zrobił, żałował tego... On podniósł koszulkę, a na jego prawym boku był tatuaż w kształcie liścia. Nogi się pode mną ugięły, a świat stracił kolory. Opuścił ją, a w jego oczach nadal były łzy. Popatrzył na mnie z niesamowitym smutkiem. Po moich policzkach popłynęły 2 krople łez. Chciał mnie chwycić na rękę i coś powiedzieć, ale nie dałam mu szansy. Odepchnęłam go od siebie i wybiegłam z domu. Biegłam przez przypadkowe chodniki. Nie dbałam o to, czy wpadłam na kogoś. Byłam załamana. Jeszcze rano sobie powiedziałam w myślach, że nie chciałabym tego utracić, co już mam. Ale w tym momencie to utraciłam. Grunt pod moimi nogami zniknął. Oczy miałam pełne łez. Przestałam patrzeć, gdzie biegnę. Ciemność, którą miałam przed oczami zastąpiły krótkie obrazy z tych wakacji. Od momentu poznania Robyn i koncertu w K-9, aż po dzisiejszy dzień. Wszystko przepadło... Wszystko, co przeszłam przez te 2 miesiące... Przestało istnieć... Moje wspomnienia przerwało trąbienie i światła. Otworzyłam szerzej oczy i moje serce stanęło. Prosto na mnie jechało auto. Światła, kolejne trąbienie, pisk hamulców, przeszywający ból, wspomnienia, spływające łzy po policzku. To wszystko co czułam, widziałam i słyszałam parę sekund później...
__________________________________________________________________________
no, już rozdział 38 i to ostatni rozdział już w te wakacje.. ; c 3 września idę do 3 klasy gimnazjum, więc jest jeszcze więcej nauki, jeszcze więcej kartkówek, sprawdzianów.. i egzaminy ; c zostają jeszcze weekendy, ale wątpię, że nie będę miała co robić w te dni ; / dlatego na razie, dopóki nie dożyję do jakichś wolnych, to ten blog będzie niestety nieruszony .. ; cc wątpię, że będę w ogóle wchodziła na laptopa.. to będzie trudny rok dla mnie.. ; c ale muszę przyznać, że to zawieszenie w takim momencie opowieści jest genialny : D będziecie mieli parę tygodni w niepewności ; DD X DD piszę ten rozdział już 2 raz, bo dziś rano pisałam raz, ale nie zapisał się ; / i od 13 do 14:30 piszę go od początku X D więc proszę o wyrozumiałość, jak będą napotykane jakieś błędy X DD
chciałabym też dedykować ten rozdział mojej przyjaciółce, Kate : * jutro wyjeżdża i nie będzie jej przez tydzień... ; c mam nadzieję, że wrócisz o wiele, wiele szybciej, ważoone : ** tylko dla cb napisałam drugi raz ten rozdział ; ) bo gdyby nie to, że jutro wyjeżdżasz, to po tym jak mi się nie zapisał rozdział, to bym rzuciła laptopa w kąt i miała to.. jak to ujęłam w rozdziale.. ' w głębokim poważaniu '.. X DDD
pomocne piosenki . ♥
The Pussycat Dolls - I Hate This Part . ♪
Big Time Rush - Worldwide, Windows Down, Love Me Love Me [ live ] . ♪
Carlos Pena - I'll Believe In U, Midnight Cry . ♪
Hurts - Stay . ♪
Dylan Barone - Count On U . ♪
Heffron Drive - Quiet Please, Time Wasting, Better Get To Movin . ♪
Meaghan Martin - When U Wish Upon The Stars . ♪
All Time Low - No Idea . ♪
Celine Dion - My Heart Will Go On . ♪
Justice Crew - Boom Boom . ♪
Kat Graham - Put Your Graffiti On . ♪
Owl City - Fireflies . ♪
Bethany Joy Lenz - Halo . ♪
Elize - Automatic . ♪
, ważoone czytałam ten rozdział a akurat w słuchawkach miałam Apologize - One Republic X DDD myślałam, że legnę od płaczu X DDD
OdpowiedzUsuńże nie będzie rozdziałów? ;c hlip. normalnie prawie płakałam xDD
OdpowiedzUsuńCudny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następny, co??
Czyli Rechel miała wypadek ;/ szkoda