Kate.
Wysiedliśmy z samochodu pod hotelem ciągle śmiejąc się.
- Wejdziecie na górę? - zapytała Kate i podniosła brwi.
- Nie, my już wracamy do domu, bo mieliśmy taką super noc, że musimy od Was odpocząć - zaśmiał się Carlos - Oczywiście żartuję.
- No, spróbowałbyś nie... - powiedziała i uśmiechnęła się Reachel.
- Nie wiem jak Was, ale mnie głowa strasznie boli - chwycił się za głowę Kendall.
- Hmm... Ciekawe po czym cię ona tak boli... Może po butelce tego pysznego wina, co? - podeszłam do blondyna i lekko pocałowałam.
Poczułam smak czerwonego wina na ustach chłopaka i od razu przypomniała mi się zeszła noc. Nagle zadzwonił telefon. Carlos go odebrał i uważnie słuchał.
- ...Dzisiaj? O której?... Dobra, już jedziemy - i rozłączył się - Kendizzle, nagrywamy Windows Down za cztery godziny. Musimy zgarnąć James'a i Logan'a i gnać do studia.
- Widzicie, dziewczyny? Nasze życie jest pełne terminów i przygód - puścił oczko Kendall.
- Uważajcie na siebie - Brown pocałowała szybko bruneta.
Carlos uśmiechnął się do niej i pobiegł do samochodu. Blondyn jeszcze przede mną stał i patrzył mi w oczy.
- Zobaczymy się jutro...? - podniósł kąciki ust.
- Jak znajdę czas... - mrugnęłam.
- Mówisz jakbyś miała tonę spraw do roboty - zaśmiał się.
- A może mam...? - droczyłam się z nim.
- Oh, zła ty... - pocałował mnie namiętnie i też wsiadł do Citroen'a.
- Zadzwońcie jak tam z Loganem - dodała Reachel.
I odjechali. Spojrzałyśmy uśmiechnięte na siebie i weszłyśmy do hotelu.
- Oh, zła ty... - pocałował mnie namiętnie i też wsiadł do Citroen'a.
- Zadzwońcie jak tam z Loganem - dodała Reachel.
I odjechali. Spojrzałyśmy uśmiechnięte na siebie i weszłyśmy do hotelu.
Reachel.
Zrobiłyśmy dwa kroki, a nagle Kate chwyciła mnie za ramiona i schowała za filarem.
- Co robisz?! - zdziwiłam się.
- Dave jest na recepcji...! Nie może mnie zobaczyć...!
- Dlaczego...?
- O, no nie wiem, może dlatego, że od dwóch dni nie ma mnie w domu...?! Jakby on się tylko dowiedział, że robiłam TO z Kendall'em... skończyłabym jak ta Roszpunka w "Zaplątanych"...!
- Nie przesadzasz...?
- Ja...?! Ja przesadzam...?!
- To tylko Twój wujek. Nie ma prawa ci rozkazywać.
- Nie masz racji.
- Jak zawsze w twoim towarzystwie...
- Nie możesz zrozumieć, że on o tym się nie może dowiedzieć?! - powiedziała głośniej.
Spuściłam wzrok, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam się pokłócić.
- O czym dowiedzieć? - zapytał męski głos.
Obie zastygłyśmy i spojrzałyśmy w stronę źródła pytania.
- Wujek! - udawała, że nic się nie stało.
- Gdzie byłaś przez te dwa dni? Dzisiaj na noc też nie wróciłaś.
"Nie powiedz nic głupiego..." - pomyślałam.
- Spałam u Reachel - odpowiedziała.
- Mówiłaś, że Reachel nie ma domu.
Oparłam głowę o filar i z chęcią chciałam uderzyć ręką w moje czoło.
"Wykrakałam..."
- W sensie zrobiłyśmy sobie biwak - odsunęłam blondynkę z pola widzenia wujka i zaczęłam ją tłumaczyć.
- Biwak? - zapytał.
- Tak.
- Gdzie ten biwak miałyście?
Szybko zerknęłam na Kate. Była wprost sparaliżowana i przerażona. Zrozumiałam, że muszę bez niej działać.
- Na końcu Venice Beach. Nikt tam nie chodzi więc wykorzystałyśmy okazję.
On nagle drgnął i zaczął wciągać intensywnie powietrze.
- Piłyście - powiedział srogo.
Na to słowo obie zamarzłyśmy, a serca nam stanęły.
- Przyznajcie się.
Nasz wzrok wędrował to na siebie same, to na Dave'a. Zapędziłyśmy się w kozi róg.
- Jadłyśmy pomadki rumowe - wyjaśniła spontanicznie Kate.
Nawet ja na to nie wpadłam. Wuj pokiwał znacząco głową. Jednak jego wzrok się nie zmieniał.
- Idziemy do pokoju... - pokazała ostrożnie na windę.
Ominęłyśmy go i pobiegłyśmy. Gdy drzwi windy zamykały się on dalej na nas patrzył badawczym wzrokiem.
- Mało brakowało... - odetchnęłam.
- Mało brakowało?! Teraz to dopiero on nam nie da żyć! On nie odstąpi dopóki nie odkryje prawdy! A jak odkryje.. TO SKOŃCZĘ JAK TA ROSZPUNKA Z "ZAPLĄTANYCH"!!
- Nie panikuj! Przecież on musi w końcu przywyknąć, że jesteś już dorosła i możesz się umawiać z kim chcesz i robić co chcesz.
Wyjechałyśmy na piętro i weszłyśmy do apartamentu. Szybko weszłyśmy do pokoju Kate i zamknęłyśmy drzwi.
- Po prostu go omijajmy szerokim łukiem, a nie będziemy musiały roztrząsać rozmowy - proste - dodałam siadając na kanapę - Stęskniłam się za nią - pogłaskałam zamszowy mebel.
- Skup się! - szturchnęła mnie.
- Na czym? Wszystko już wyjaśnione.
Dziewczyna wzięła oddech i usiadła koło mnie.
- Sorry... - powiedziała ze skruchą.
- Spoko... - machnęłam ręką - ...Ważoone.
Ona się uśmiechnęła i przybiła żółwika.
- Włącz jakąś muzykę - pokazałam palcem na radio.
- Się robi - skoczyła i włączyła urządzenie.
Zaczęła się piosenka For Your Entertainment. Obie zaczęłyśmy tańczyć po pokoju i śpiewać słowa piosenki. Byłyśmy w połowie drugiej zwrotki, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
- Kto to? - zapytałam i stanęłyśmy w miejscu.
- Nie pytaj tylko chodź - otworzyła drzwi do pokoju, a potem wejściowe.
- Carlos?!
- Kendall?!
Chłopaki stali przed nami uśmiechnięci od ucha do ucha.
- Co wy tu robicie?! - blondynka chciała ich wciągnąć do mieszkania, ale się zaparli.
- Czy ty czegoś, kochana, nie zapomniałaś, hmm...? - zapytał Carlos.
Zauważyłam na jego rękach Dark.
- Matko, no tak - chciałam ją wziąć od chłopaka.
On jednak jej nie oddał.
- Najpierw nagroda za pamięć - pokazał na swój policzek.
Rozejrzałam się po korytarzu i pocałowałam szybko latynosa.
- Od razu lepiej - uśmiechnął się i ja również.
Wzięłam małą na ręce i zaczęłam ją głaskać.
- To my już pójdziemy - uśmiechnął się Kendall i oboje zawrócili w stronę wyjścia.
Kate już miała zamknąć drzwi...
- Woow... Dzień dobry - powitał wesoło kogoś Kendall.
Szybko wróciłyśmy na korytarz, a przed chłopakami stał Dave.
- O szlak... - Kate chwyciła się za włosy.
Dave zaczął ponownie kiwać głową i uśmiechać się sztucznie.
- A więc to jesteś ty...! - wujek patrzył na Schmidt'a.
- W jakim sensie...? - nie zrozumiał blondyn.
- Jestem Dave, wuj Kate.
- O, miło mi - chciał podać mu rękę.
Jednak wujek nie chciał mu podać dłoni, co spowodowało, że chłopak się zmieszał. Ja i Kate spojrzałyśmy na siebie przerażonym wzrokiem.
- Moja siostrzenica nie chce mieć problemów z celebrytami - powiedział srogo Dave.
Kate nie wytrzymała i stanęła koło wujka.
- Wujku! On nie jest taki!
- A skąd wiesz?
- Znam go dłużej niż ty - uargumentowała.
- Już ja znam takich jak on biliony - skrzywił się i z obrzydzeniem dotknął rękaw koszuli Kendall'a.
- Nie rozumiesz, że przy nim czuję się bezpiecznie - mówiła coraz bardziej spokojnie.
Nie chciałam zostawić przyjaciółki samej na placu boju.
- Panie Dave. Powinien Pan pozwolić mu pokazać, że nie jest taki jak reszta - dołączyłam się do dyskusji.
- Odezwała się. Następna - zmierzył mnie wzrokiem wujek Kate - To ty ją w to wplątałaś... Kiedy tylko przeszłaś próg naszego mieszkania Kate zaczęła myśleć o tym maminsynku.
- To nie jej wina! - odsunęła się od mężczyzny i stanęła obok mnie.
- To czyja?
- To chyba nie jest ważne! Mówisz o tym jakby to była zbrodnia, że się zakochałam.
Dave uśmiechnął się znowu sztucznie i potrząsnął lekko głową.
- Katelyn... Jak ty mało jeszcze wiesz o życiu...
Kate spojrzała na mnie szukając pomocy. Odpowiedziałam jej wzrokiem, że musi sama to zakończyć.
- ...Jestem już dorosła, nie masz prawa mi rozkazywać z kim się mam przyjaźnić i z kim mam się spotykać...
Dave był zaskoczony, że Kate w końcu to powiedziała.
- A wiesz co? Rób sobie co chcesz. Tylko jak wyjdzie na moje, to u mnie pomocy nie znajdziesz... - powiedział cicho a za razem srogo.
I zjechał windą na parter hotelu. Zostaliśmy w czwórkę na pustym korytarzu. Dziwiłam się, że żaden sąsiad nie wyszedł jeszcze, aby sprawdzić co się dzieje. Kendall dalej stał jak sparaliżowany. Dziewczyna też stała jak wryta w podłogę. Jej twarz stała się blada jak kartka papieru.
- Kate? Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Co to za głupie py... - nagle dziewczyna załamała się pod swoim ciężarek.
Kendall chwycił zręcznie dziewczynę zanim upadła na podłogę. Wziął ją na ręce i zaniósł na kanapę do jej pokoju. Usiedliśmy koło niej w ciszy.
- Mało brakowało... - odetchnęłam.
- Mało brakowało?! Teraz to dopiero on nam nie da żyć! On nie odstąpi dopóki nie odkryje prawdy! A jak odkryje.. TO SKOŃCZĘ JAK TA ROSZPUNKA Z "ZAPLĄTANYCH"!!
- Nie panikuj! Przecież on musi w końcu przywyknąć, że jesteś już dorosła i możesz się umawiać z kim chcesz i robić co chcesz.
Wyjechałyśmy na piętro i weszłyśmy do apartamentu. Szybko weszłyśmy do pokoju Kate i zamknęłyśmy drzwi.
- Po prostu go omijajmy szerokim łukiem, a nie będziemy musiały roztrząsać rozmowy - proste - dodałam siadając na kanapę - Stęskniłam się za nią - pogłaskałam zamszowy mebel.
- Skup się! - szturchnęła mnie.
- Na czym? Wszystko już wyjaśnione.
Dziewczyna wzięła oddech i usiadła koło mnie.
- Sorry... - powiedziała ze skruchą.
- Spoko... - machnęłam ręką - ...Ważoone.
Ona się uśmiechnęła i przybiła żółwika.
- Włącz jakąś muzykę - pokazałam palcem na radio.
- Się robi - skoczyła i włączyła urządzenie.
Zaczęła się piosenka For Your Entertainment. Obie zaczęłyśmy tańczyć po pokoju i śpiewać słowa piosenki. Byłyśmy w połowie drugiej zwrotki, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
- Kto to? - zapytałam i stanęłyśmy w miejscu.
- Nie pytaj tylko chodź - otworzyła drzwi do pokoju, a potem wejściowe.
- Carlos?!
- Kendall?!
Chłopaki stali przed nami uśmiechnięci od ucha do ucha.
- Co wy tu robicie?! - blondynka chciała ich wciągnąć do mieszkania, ale się zaparli.
- Czy ty czegoś, kochana, nie zapomniałaś, hmm...? - zapytał Carlos.
Zauważyłam na jego rękach Dark.
- Matko, no tak - chciałam ją wziąć od chłopaka.
On jednak jej nie oddał.
- Najpierw nagroda za pamięć - pokazał na swój policzek.
Rozejrzałam się po korytarzu i pocałowałam szybko latynosa.
- Od razu lepiej - uśmiechnął się i ja również.
Wzięłam małą na ręce i zaczęłam ją głaskać.
- To my już pójdziemy - uśmiechnął się Kendall i oboje zawrócili w stronę wyjścia.
Kate już miała zamknąć drzwi...
- Woow... Dzień dobry - powitał wesoło kogoś Kendall.
Szybko wróciłyśmy na korytarz, a przed chłopakami stał Dave.
- O szlak... - Kate chwyciła się za włosy.
Dave zaczął ponownie kiwać głową i uśmiechać się sztucznie.
- A więc to jesteś ty...! - wujek patrzył na Schmidt'a.
- W jakim sensie...? - nie zrozumiał blondyn.
- Jestem Dave, wuj Kate.
- O, miło mi - chciał podać mu rękę.
Jednak wujek nie chciał mu podać dłoni, co spowodowało, że chłopak się zmieszał. Ja i Kate spojrzałyśmy na siebie przerażonym wzrokiem.
- Moja siostrzenica nie chce mieć problemów z celebrytami - powiedział srogo Dave.
Kate nie wytrzymała i stanęła koło wujka.
- Wujku! On nie jest taki!
- A skąd wiesz?
- Znam go dłużej niż ty - uargumentowała.
- Już ja znam takich jak on biliony - skrzywił się i z obrzydzeniem dotknął rękaw koszuli Kendall'a.
- Nie rozumiesz, że przy nim czuję się bezpiecznie - mówiła coraz bardziej spokojnie.
Nie chciałam zostawić przyjaciółki samej na placu boju.
- Panie Dave. Powinien Pan pozwolić mu pokazać, że nie jest taki jak reszta - dołączyłam się do dyskusji.
- Odezwała się. Następna - zmierzył mnie wzrokiem wujek Kate - To ty ją w to wplątałaś... Kiedy tylko przeszłaś próg naszego mieszkania Kate zaczęła myśleć o tym maminsynku.
- To nie jej wina! - odsunęła się od mężczyzny i stanęła obok mnie.
- To czyja?
- To chyba nie jest ważne! Mówisz o tym jakby to była zbrodnia, że się zakochałam.
Dave uśmiechnął się znowu sztucznie i potrząsnął lekko głową.
- Katelyn... Jak ty mało jeszcze wiesz o życiu...
Kate spojrzała na mnie szukając pomocy. Odpowiedziałam jej wzrokiem, że musi sama to zakończyć.
- ...Jestem już dorosła, nie masz prawa mi rozkazywać z kim się mam przyjaźnić i z kim mam się spotykać...
Dave był zaskoczony, że Kate w końcu to powiedziała.
- A wiesz co? Rób sobie co chcesz. Tylko jak wyjdzie na moje, to u mnie pomocy nie znajdziesz... - powiedział cicho a za razem srogo.
I zjechał windą na parter hotelu. Zostaliśmy w czwórkę na pustym korytarzu. Dziwiłam się, że żaden sąsiad nie wyszedł jeszcze, aby sprawdzić co się dzieje. Kendall dalej stał jak sparaliżowany. Dziewczyna też stała jak wryta w podłogę. Jej twarz stała się blada jak kartka papieru.
- Kate? Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Co to za głupie py... - nagle dziewczyna załamała się pod swoim ciężarek.
Kendall chwycił zręcznie dziewczynę zanim upadła na podłogę. Wziął ją na ręce i zaniósł na kanapę do jej pokoju. Usiedliśmy koło niej w ciszy.
***
Kate.
Poczułam ucisk głowy, co zmusiło mnie otworzenia oczu. Leżałam w swoim pokoju, na kanapie okryta kocem. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam głowę z blond włosami na moim brzuchu i jego rękę trzymającą moją. Tak słodko wyglądał jak spał... Na ten piękny widok uśmiechnęłam się i po moim policzku popłynęła strużka łez.
"Kendall mnie nie skrzywdzi... Szybciej będą dwie niedziele w kupie..." - pomyślałam.
Chłopak zaczął się przebudzać. Kiedy mnie zobaczył wyraźnie mu ulżyło.
- No nareszcie... - pocałował moją dłoń.
- Co się stało...? - chwyciłam się za głowę.
- Zemdlałaś.
Od razu przypomniałam sobie, co się wydarzyło.
- Aaa... Racja... A ty jak się czujesz...?
- Wporządku. Emocje opadły - spojrzał w okno i zamyślił się chwilę.
Trwało to z dwie minuty.
- Kendall, nad czym tak myślisz...?
- ...Nad tym, co powiedział twój wujek...
Podniosłam się z legowiska, usiadłam koło niego na ziemi i oparłam się o kanapę.
- Chyba nie myślisz, że ma rację - nie dałam dokończyć.
- Ja tak nie myślę...
- ...Tylko...? - domagałam się wyjaśnień.
Wziął głęboki oddech i oparł głowę o kanapę.
- ...Chodzi o to, że nie chcę Cię buntować przeciwko niemu...
- Kto powiedział, że ty mnie buntujesz? - zdziwiłam się tą odpowiedzią.
- Przecież wiesz jak jest... Nie oglądałaś dramatów w telewizji? - pokazał ręką na stojący telewizor.
Nadal nie wiedziałam co powiedzieć. Jak zareagować...?
- Przecież twój wujek myśli, że to ja Cię zmuszam do spędzania ze mną czasu.
- Aha. Czyli to JA Cię zmuszam do spędzania czasu ze mną - zinterpretowałam.
- Nie!
Natychmiast wstał, przeczesał palcami włosy z nerwów i ponownie wziął oddech do płuc. Zaczął chodzić po pokoju w kółko. Im dłużej tak krążył bardziej mnie to denerwowało.
- Możesz przestać? - wybuchnęłam w końcu.
Na mój rozkaz stanął i przysiadł przede mną patrząc w oczy. Wziął moje ręce, a mnie przeszedł dreszcz.
- Nie rozumiem... - wyszeptałam do niego.
Chłopak spuścił głowę i przygryzł dolną wargę. Zapewne sam nie wiedział co powiedzieć.
- Twierdzę, że rodzina jest ważniejsza niż związek...
- Co to jest za rodzina?! Brat mojej matki, która siedzi teraz w Australii, a ojciec w ogóle nie daje znaków życia. Czy tak wygląda prawdziwa i wartościowa rodzina?!
Racja, trochę przesadziłam... Ale Kendall mówił tak, jakby on nie był moją rodziną. A był.
- ...Przepraszam... - powiedziałam po długiej chwili ciszy - Ale denerwuje mnie takie gadanie... Ja twierdzę, że kiedy masz kogoś tak ważnego... Staje się ten ktoś częścią twojej rodziny...
Oczy Schmidt'a zaświeciły. Zrozumiał. Zaczął się zbliżać do mnie, czułam jego oddech, jego ręka odgarnęła moje z twarzy i już chciał mnie pocałować...
- Kate? - otworzyły się drzwi a w nich Reachel - ...O, przepraszam - speszyła się widząc nas i zaczęła się śmiać - Chcecie coś do picia...? - próbowała się uspokoić.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam też ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Ona tylko pomachała i zniknęła. Ja i Kendall znowu na siebie patrzyliśmy. Dzieliły nas tylko trzy milimetry. W końcu nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku.
Reachel.
Weszłam do salonu, gdzie na fotelu siedział Carlos. Dark biegała po wykładzinie i nie mogła przestać. Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on mi pomachał wesoło.
- Przeszkodziłaś, co nie? - wyprzedził moje myśli.
- Niestety, zdarza się - zaśmiałam się.
Pena pokazał, żeby usiąść na jego kolanach. Jak poprosił - zrobiłam.
- Ale się złożyło, co? - zahaczył o temat wujka Dave'a.
Pokiwałam tylko znacząco głową i zrobiłam skwaszoną minę.
- Ale dobrze, że się postawiła, bo potem to mogliśmy wylądowali na zbity pysk na ulicę - przewrócił oczami.
Nastała chwila ciszy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy zapominając równocześnie o teraźniejszości. Palcami dotykałam jego policzka, a on bawił się moimi włosami.
- Dobrze, że my mamy już takie problemy za sobą... - odezwał się w końcu latynos.
Przypomnieli mi się rodzice i biedny Freddie.
"Pewnie strasznie tęskni..." - pomyślałam i zobaczyłam w wyobraźni jego smutną twarz.
- Tak... Ale żal mi Freddie'ego... Tyle już go nie widziałam... - teraz bawiłam się koszulką Carlos'a.
- Biedny dzieciak...
- Chętnie poszłabym do rodziców i go zabrała stamtąd... Ale boję się za tamten próg przechodzić...
- Czego się boisz? To oni powinni się Ciebie bać.
- Mnie? Dlaczego mnie? - nie zrozumiałam.
On zaśmiał się cicho i zbliżył do mnie.
- Ponieważ masz silnego i odważnego chłopaka, który zawsze stanie w Twojej obronie - powiedział i pocałował mnie.
Przerwałam pocałunek, bo zdałam sobie z czegoś sprawę.
- Carlos! Co z nagraniem?!
Jego oczy otworzyły się na niesamowitą szerokość.
- ...Wybacz, Reach... Ale muszę coś przekazać Kendall'owi... - powiedział cicho i spokojnie.
Wstałam z jego kolan i patrzyłam jak idzie wolnym krokiem do pokoju Kate. Otworzył drzwi i...
- KENDALL! STEVE NAS ZABIJE! - wrzasnął.
Oboje w błyskawicznym tempie wybiegli z apartamentu, a po nich został tylko kurz.
Carlos.
W drodze do studia potknęliśmy się o własne sznurówki pięć razy i trzy razy przejechaliśmy przez czerwone światła.
- Ile czasu jeszcze mamy? - zapytał zdenerwowany Kendall.
- DWIE MINUTY! - spanikowałem patrząc na zegarek.
Kendall zaparkował samochód zaraz pod wejściem. Wchodząc po schodach zaliczyliśmy jeszcze parę siniaków. W samą porę wbiegliśmy do studia nagrań.
- Gdzie utknęliście?! - podszedł do nas James.
- Długo by gadać - powiedział Kendall ledwo łapiąc oddech.
- Jak z Logan'em? - zacząłem go szukać dookoła.
James podniósł wzrok i patrzył jakby ktoś stał za nami.
- Cześć - powiedział znany nam głos.
Odwróciliśmy się, a przed nami stał Logan. Nie wyglądał na złego, albo obrażonego... Był smutny. Wymieniliśmy wzrok z Kendall'em nie wiedząc co powiedzieć.
- Przepraszam - wyprzedził nas.
- To my nawaliliśmy... - przerwał mu dalsze tłumaczenie Schmidt.
- To nie fair krzyczeć na takie fajne dziewczyny jak Isabella i Michelle... - dodałem.
Brunet się uśmiechnął i wymieniliśmy "niedźwiadka".
- Big Time Totalni Kretyni! - wydarł się Steve za naszymi plecami.
Na ten znak stanęliśmy wszyscy na baczność i baliśmy się konsekwencji.
- Chętnie za to spóźnienie bym was teraz wywalił na zbite pyszczki!... Ale mamy dzisiaj gościa, więc odłożę to na potem.
"Gościa...?"
Rozejrzeliśmy się po sobie pytającym wzrokiem. Nagle do studia weszła dziewczyna o jasnych, długich włosach i jasnej cerze. Przez drzwi wleciało chłodne, ale przyjemne powietrze. Miałem wrażenie, że świat nagle przestał się kręcić.
"O nie... Czy ja się zakochałem...?!"
- Witamy, witamy! - usłyszałem Steve'a.
Dziewczyna podała rękę menadżerowi, także się przywitała i spojrzała w moim kierunku, a moje serce przestało pracować na chwilę. Zaczęła iść w moim kierunku.
"Los... Nie panikuj... Po prostu podaj jej rękę i uśmiechaj się..."
- Hej, jesteś Carlos! Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się.
A ja zaś zapomniałem języka w gębie.
- Aaa... Mniee... - jąkałem się - To znaczyy...
Nagle Kendall uderzył mnie w tył głowy i jak z automatu zacząłem mówić.
- A ty jak się nazywasz? - zapytałem i również się wyszczerzyłem.
- Jestem Sabina - przedstawiła się.
- Sabina... - rozmarzyłem się i znowu się zablokowałem.
"Cholera... Naprawdę się zakochałem..."
__________________________________________________________________
no i witam Was ! u mnie ferie już od wczoraj się zaczęły X D mam problemy ze swoją prawą stopą i ledwo co chodzę.. ; /
ponawiam informację, że co piątek ( w środku któregoś tygodnia też ) będę pisać rozdziały.. aż do dnia .. bodajże.. 26 lutego ; D i teraz tak:
do dnia 26 lutego będzie napisane już 50 rozdziałów ! WOO HOO !
potem zaczynam drugą serię. co to znaczy? to znaczy:
1) że historia dalej będzie się ciągnęła w nieskończoność X D
2) zrobię nowego bloga, z nowym wyglądem, a tutaj będę trzymała te pierwsze 50 episodów ; )
no, pojawiła się nowa postać: SABI! X DD być może od razu poznaliście tę małą Penatorkę X DD
a jeśli nie ( AA PRZEKLINAM WAS ! ) tutaj jest jej blog i twitter : )
już niedługo będzie jeszcze jedna nowa bohaterka ; )
asjgsdkjaghdkasjdghaksjghsdfkjhd *________________________* JAAAAAAA!! Dziękuuuje Ciii!!! *________________________* Ta Sabi to jaaaaa!! uwielbiam tą końcówkę: "Cholera... Naprawdę się zakochałem..." To jest boskie! boski rozdział!! booskii!! bosko piszesz!! Kocham twojego bloga! Bardzo dobrze, że Kate postawiła się wujkowi!! Dodawaj nowy jak najszybciej! Jaaa!
OdpowiedzUsuńbosz Reach no co ja mam pisać no ? xD uwielbiam Twojego bloga i tyle w tym temacie ! :D i pisz szybko następny : ** /Michelle
OdpowiedzUsuńo jejciu, świetny :* chce nastepny i wiedz, że zmusze Cie do napisania :*
OdpowiedzUsuńBig Time Totalni Kretyni! <3 przez ten rozdział przypomniały mi się nasze rozmowy na gg (: to kiedy zaczynamy długie rozmowy na gg? X DDDDD // Kate.
OdpowiedzUsuńSuper rozdziałek ciekawe jak to będzie z Carlosem i Sabiną i co na to Reachel ?? pisz szybko next !!!
OdpowiedzUsuń~ Robyn
jestem ciekawa co będzie dalej naprawdę xD czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuń