poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 47

Carlos.

Stałem jak wryty i nie mogłem oderwać wzroku od dziewczyny. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Już dawno nie miałem w sobie takiego uczucia. Sabina miała w sobie coś takiego... Nie wiem jak to wytłumaczyć. Może jestem za głupi, żeby zrozumieć...? Moje rozmyślania przerwał Steve.
 - Słuchajcie, Sabina jest aktorką i przyjechała tutaj aby posłuchać najnowszego kawałka.
 - Przepraszam, że tak niegrzecznie zapytam... - przerwał mu Kendall - Ale po co?
Menadżer westchnął niesamowicie, jakby to odpowiedź była przejrzyście oczywista. To racja, że czasami nie wiedzieliśmy oczywistych rzeczy, ale teraz nikt nie znał powodu odwiedzin pięknej blondynki.
- Ahh... Jacy wy jesteście tępi... - podszedł i objął ramieniem ciemnooką. - Sabina Justice przyjechała do naszego studia, gdyż to ona gra główną rolę w nachodzącym filmie i w związku z tym piosenka musi jej się spodobać.
Nadal nie rozumieliśmy. Dzisiejszy dzień jest pełen wrażeń i dlatego nie kontaktowaliśmy.
 - Dalej tłumaczyć, tak...? - uderzył się dłonią w czoło. - Dostałem propozycję, żeby piosenka "Windows Down" stała się soundtrackiem do nowego filmu Sabiny. Tym razem dotarło?
Nie mogłem w to uwierzyć. Nasza piosenka w filmie?! Wszyscy we czwórkę ucieszyliśmy się i zaczęliśmy aż skakać ze szczęścia.
 - No i z czego się cieszycie?! - potrząsnął nami Steve. - Jak zrobicie jedno wielkie bagno zamiast piosenki, to pożegnajcie się z dobrym wydaniem tego singla. - ostrzegł nas co sprawiło, że nasze podniecenie znacznie opadło.
Weszliśmy do dźwiękoszczelnego pomieszczenia, gdzie od trzech lat nagrywamy każdą naszą piosenkę. Jak zawsze musieliśmy rozgrzać głosy, aby singiel wyszedł jak najlepiej. Kendall, James i Logan harmonizowali się, zaś ja patrzyłem przez szybę na Sabinę siedzącą przed nami. Długowłosa blondynka zauważyła, że ją obserwuję. Speszyłem się, spuściłem wzrok i z powrotem na nią zerknąłem kątem oka. Uśmiechnęła się szczerze i podniosła kciuk do góry na znak, że mi życzy powodzenia.
Jak zawsze włożyliśmy słuchawki na uszy i usłyszeliśmy pierwsze dźwięki.
 - Throw it up… WOO HOO!
Jeszcze raz popatrzyłem przed siebie na Steve'a, który zżerał mnie wzrokiem. Pochłonęła mnie trema. Moją uwagę znowu przykuła Sabina. Uśmiechnęła się ponownie, jeszcze bardziej szczerze niż wcześniej. Zatopiłem się w jej czekoladowych oczach, a trema ulotniła się. Śpiewałem tylko dla niej.
 - U’re pretty baby, but U know that,
Wish I could bring ya, across the map...

***

 - I... Cięcie! - Steve wykrzyknął i nacisnął jeden przycisk.
Tak właśnie zawsze robił. Przed nagraniem każdej piosenki był podenerwowany i wściekły, a zaś po nagraniu stawał się milusi jak baranek. To pewnie ciśnienie.
Wyszliśmy z pomieszczenia z nadzieją, że Steve zaraz nas uściska i powie, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Justice klaskała w ręce z podziwu, a Steve wstał z fotela i stanął przed nami.
 - Doskonała robota, chłopaki! - pochwalił nas.
 - A co z Tobą, Sabina? - wychylił się Kendall z nadzieją w głosie - Podobało Ci się...?
Blondynka westchnęła głośno, założyła ręce za sobą i podeszła do nas z niepewną miną. Obawialiśmy się najgorszego...
 - No... Musiałabym się zastanowić... Mam do wyboru Was, Jonas Brothers i One Direction... Wybór jest trudny...
"1D też?!... Większy problem będzie przebić Jonas Brother..."
 - Przesłuchałam po jednej piosence tych zespołów... I... Muszę powiedzieć...
"Nie... Błagam, nie rób nam tego..."
 - Że One Direction to tylko strata czasu - zaśmiała się. - Witajcie w moim filmie! - wykrzyknęła wyższym głosem i otworzyła do nas ramiona.
Wszystkim ciśnienie natychmiastowo spadło i zaczęliśmy skakać i krzyczeć ze szczęścia. Wszyscy uścisnęliśmy Sabinę dziękując jej. To niesamowita szansa dla nas! Będziemy jeszcze bardziej popularni! Taki fart nam się trafił jak nikomu!
Blondynka podniosła swoją torebkę w kwiaty. Przypomniałem sobie, że Reachel kiedyś miała podobną. Tak, kiedy płynęliśmy rejsem na Madagaskar. Niestety już jej nie znalazła. Nie zorientowałem się, kiedy Sabina pożegnała się z chłopakami i Steve'em. Dziewczyna nagle pojawiła się jakby wyszła spod podłogi i teraz stała centralnie przede mną. Jej kąciki ust były tak oszałamiające, gdy się uśmiechała. Ciemnooka pociągnęła mnie delikatnie za rękę i wyprowadziła ze studia. Staliśmy pod schodami patrząc sobie w oczy.
 - Masz niesamowity głos. Zazdroszczę Ci go. - zaczęła. - Podziwiam Cię, że dbasz o wszystko na raz. No wiesz, kariera, rodzina, przyjaciele, fani... - kontynuowała już cichszym i delikatnym głosem. - Ale nie masz czasu na miłość...
Na to zdanie zrobiłem zdziwioną minę.
 - Jak to "na miłość"?
 - No, straciłeś ważną dla Ciebie osobę... - wytłumaczyła.
"Jak to "straciłem"?! O czym ona mówi?!"
 - Nie rozumiem. - potrząsnąłem głową.
 - Twoja dziewczyna zaginęła. Wiem, wiem. Nie chcesz o tym mówić. Rozumiem. - położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
Zdjąłem jej rękę z ramienia chcąc jej wytłumaczyć sytuację.
 - Chyba nie jesteś na bieżąco. Ona się odnalazła.
 - Tylko tak mówisz. Nie musimy o tym rozmawiać. - nie słuchała mnie.
Nagle na autostradzie pojawiła się duża ciężarówka i zaczęła strasznie hałasować.
 - Nie, nie! Ona naprawdę żyje! Teraz jest w jednym hotelu z przyjaciółką! - próbowałem przekrzyczeć pojazd.
Ona jednak nie usłyszała.
 - Albo trafiłeś na jakąś zołzę, której tylko zależy na pieniądzach...
"Samantha..."
 - A jak już znalazłeś tą odpowiednią... Ginie w wypadku i zaczyna nowe życie tam - podniosła palec do nieba. - daleko nad nami...
"Ona nie wie, co gada!"
 - Sabina! Posłuchaj mnie! - chciałem ją chwycić za ramiona i zrobiłem to.
 - Potrzebujesz kogoś, kto będzie żył przy Tobie... - szepnęła. - ...I ja sprawię, że będę dla Ciebie idealna...
Dzieliły nasz tylko milimetry, a ja ledwo co brałem oddech.
 - S-Sabina... Ja...
Nagle nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Topiłem się, topiłem się w oceanie rozkoszy. Rozluźniłem się i nie chciałem tak szybko się oderwać od niej. Nagle przed moimi oczami stanęła zapłakana twarz Reachel.
"C-Carlos... Już jestem... Słyszysz...? Kocham Cie... Nie zostawiaj mnie..." - przypomniały mi się jej słowa.
"Jezu! Co ja robię!" - opamiętałem się.
Odepchnąłem lekko od siebie aktorkę i oddychając szybko.
"Boże miłosierny! Co ja narobiłem!" - chwyciłem się za głowę. - "Idioto! Palancie! Kretynie!"
 - Co się stało? - przejęła się dziewczyna.
Nie mogłem uwierzyć. Pocałowałem ją! Pocałowałem aktorkę! Nie! Nie myśl o tym! Zdradziłem Reachel! Nie! Ona nie może się o tym dowiedzieć! Jak się dowie... Stracę ją na zawsze!
 - Muszę już iść. - powiedziałem krótko i wszedłem z powrotem do studnia oszołomiony i spanikowany.
Wszyscy patrzyli na mnie z podekscytowania.
 - Lubi Cię, co nie? - puścił mi oczko James.
Czułem, że już niedługo nie będę stał o własnych siłach, więc klapnąłem bez życia na kanapę koło wejścia.
 - Oho, Carlito odlatuje... - zaśmiał się Maslow.
Wszyscy zaśmiali się, ale widząc moją minę, przerażoną i skołowaną, od razu umilkli.
 - Stary, coś ty zrobił? - zapytał Kendall.
Nie byłem w stanie wypowiedzieć ani słowa.
 - Pena, gadaj! - rozkazał srogim tonem Logan.
Wziąłem głęboki oddech i wypowiedziałem straszne słowa.
 - Ja... Zdradziłem Reachel... - dławiłem się tym zdaniem.

Reachel.

Ja i Kate nie mogłyśmy znaleźć dla siebie zajęcia. Oglądałyśmy więc jakiś film o tematyce Bollywood i rozmawiałyśmy o zeszłej nocy w Chambrulay.
 - No i nasza prośba się spełniła. - powiedziała Kate, której głowa zwisała ze sofy do góry nogami.
 - Bez wątpienia. - zgodziłam się bawiąc ozdobami przy drzwiczkach szafki.
Przyjaciółka westchnęła i rozmarzyła się na moment. Jej długie ciemnoblond włosy opadały na dywan, a nogi położyła na ścianie prawie dotykając palcami doniczkę z paprotką.
 - Jakbyśmy mogli tam zostać na dłużej, może doszłoby do czegoś poważnego... - bawiła się palcami.
 -  Co masz na myśli? - przerwałam zabawę szafką.
Kate zaczęła się niesamowicie śmiać. Od razu zrozumiałam i po sekundzie obie śmiałyśmy się do rozpuku. Nagle drzwi do apartamentu zaczęły się otwierać, a nasze serca stanęły.
 - Cholera...! - przeklęła Kate.
Szybko wstałyśmy ze swoich stanowisk i błyskawicznie zamknęłyśmy się w jej pokoju. Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się, otworzyły się drzwi wejściowe. Odetchnęłyśmy z ulgą i opadłyśmy na kanapę.
 - Mało brakowało... - dodała przyjaciółka.
Nic nie odpowiedziałam i pokiwałam tylko głową. Dark wskoczyła do mnie na kolana i polizała po ręce.
 - Długo się będziemy ukrywać przed twoim wujaszkiem? - zapytałam głaszcząc suczkę.
 - Dopóki nie zapomni o dzisiejszym popołudniu... - powiedziała zawiedzionym głosem.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Widziałam, że jest załamana faktem, że nie może pogodzić miłości z rodziną.
 - Jak ty to zrobiłaś...?
Spojrzałam na przyjaciółkę pytającym wzrokiem.
 - W jakim sensie? - podciągnęłam nogi na sofę i podparłam głowę na kolanach.
 - Jak... No wiesz... - zaczęła przestawiać coś rękami, ale to mi nie pomogło w domyśleniu się.
Uniosłam brwi prosząc o rozwinięcie pytania. Jej ręce opadły bezwładnie.
 - Twoi rodzice posuwali się do niemożliwych czynów żebyś tylko nie spotykała się z Carlos'em. - mówiła powoli. - Jak ty to zrobiłaś, że postawiłaś na swoim i się nie boisz...?
Odwróciłam się od dziewczyny i patrzyłam teraz przez okno po raz kolejny dzisiaj myśląc o matce, ojcu i Fred'im.
"Chciałabym, żebyście byli normalni... Moglibyśmy to pogodzić..."
 - Reach...? - słyszałam głos Kate.
Jednak ja odpłynęłam gdzieś daleko. Do przeszłości...

...

 - Reachel! Śniadanie! - zawołała mnie mama.
Siedziałam w moim pokoju z fiołkowymi ścianami i lampą w kształcie motyla. Moja firanka była zrobiona z cienkich sznureczków, na nich były poprzypinane moje spinki także z motylami, kwiatami i piórkami, a okno było rozciągnięte na całą ścianę. Kochałam gdy promienie słońca wpadały do mojego pokoju. Miałam wtedy sześć lub siedem lat. Niewiele jeszcze rozumiałam. Moim marzeniem było zostać księżniczką z bajki. Na początku była Bella z Pięknej i Bestii, bo podobała mi się jej złota suknia, potem była wróżka z pięknymi błękitnymi skrzydłami. Ale jednak zawsze najbardziej chciałam być Roszpunką. Dlatego prosiłam od małej dziewczynki mamę, aby nie obcinała mi włosów. Od czwartego roku życia do bodajże ósmego moje włosy miały długość do ud. Całe dnie nie robiłam nic innego jak śpiewałam sama dla siebie. Nie chciałam jeszcze w tym wieku chodzić do specjalnych szkół, więc uczyłam sama siebie. Po prostu wstydziłam się, bo myślałam, że inne dziewczynki mnie wyśmieją. 
 - Reachel! - powtórzyła głośniej mama. 
Wstałam z fioletowego, miękkiego dywanu i pobiegłam w stronę kuchni. Na stole leżały trzy talerze z kanapkami. 
 - Siadaj. - uśmiechnęła się.
Z przyjemnością usiadłam przy stole i chwyciłam za kanapkę z serem, szynką i ogórkiem. 
 - Gilbert, kochanie! Śniadanie! - zawołała uprzejmie kolejnego członka rodziny.
Nagle koło mnie przy stole usiadł tata. Młody, przystojny, wesoły, zawsze pełen żartów. 
 - Nie wiem, czy powinienem tyle jeść... - powiedział.
Nie wiedziałam jak miałam to zrozumieć. Z jednej strony brzmiał jakby był rozczarowany, a z drugiej strony lekko się uśmiechał pod nosem.
 - Umrzeć nie umrzesz - zaśmiała się mama siadając z nami. 
Wzięła gryza kanapki i kiwnęła głową na ojca.
 - Jak z twoim projektem? - zapytała Jessica.
Mój tata pracował jako dekorator wnętrz. Był w trakcie najważniejszego projektu w jego życiu. Miał zaprojektować pokój syna swojego szefa. Siedział nad nim dnie i noce. Jego szef był bardzo wybredny, więc musiał się okropnie namęczyć. 
 - Można uznać, że jestem na dobrej drodze. - upił łyk kawy i spojrzał na zegarek z Atlantique. - O! Zaraz się spóźnię!
 - Nie dość, że pracujesz nad poważnym projektem? Gdzie znowu lecisz? - zapytała mama troskliwie.
 - O, no wiesz. Mamy dzisiaj w firmie spotkanie na temat kolejnego zlecenia. - zrobił jeszcze jednego gryza kanapki i upił kolejny łyk kawy.
 - Ty to jesteś biedny... - pokiwała głową zniesmaczona.
 - Też Cię kocham. - uśmiechnął się, ubrał szybko marynarkę i pocałował w policzek ukochaną. - Pa, motylku. - zmierzwił mi włosy i także pocałował w policzek.
Taką moją rodzinę najbardziej kochałam. Potem było tylko gorzej. Ojciec nie wyrabiał w pracy i przestał o siebie dbać. A mama?... Mama zauważyła znaczne postępy w moim głosie, więc woziła mnie na te lekcje śpiewu. Nie chodziłam już do szkoły. Uczyła mnie prywatna korepetytorka i pamiętam, że była bardzo miła. Nazywała się Moriel. Zawsze śmieszyło mnie jej imię, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że należy jej się szacunek. Kiedy miałam 10 lat mama zaszła w ciążę. Musiała sama sobie radzić przez całe 9 miesięcy, bo ja gorzej się uczyłam i musiałam się przyłożyć, a tata nie wracał często do domu. Kiedy Freddie przyszedł na świat mama nie miała głowy do zarabiania pieniędzy więc wynajęła opiekunkę poleconą przez jej najlepszą przyjaciółkę. Pani Lawson zaopiekowała się małym Freddie'm i wyjechała z nim do Szkocji, aby mógł się swobodnie rozwijać. I dopiero po tylu latach znowu go zobaczyłam... Mój braciszek... 
Kolejne lata mijały, a ja byłam coraz starsza i miałam pewne potrzeby. Imprezy, przyjaciółki i oczywiście chłopak. Jednak żadnych z tych potrzeb nie zaspokoiłam, aż nie przystąpiłam do szóstej klasy podstawówki. Poznałam miłego chłopaka młodszego ode mnie o rok. Zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Jednak próbowałam go ukryć przed rodzicami bojąc się konsekwencji. W szkole byliśmy najpopularniejszą parą. Ostatniego dnia szóstej klasy brunet zabrał mnie na spacer po mieście. Chodziliśmy po parku, którego nazwę już dawno zapomniałam, tam siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy swobodnie. Nagle chłopak zmienił temat i wziął głęboki oddech.
 - Reachel...? - odezwał się cicho.
Bałam się tego tonu. Był zbyt poważny. Piątoklasista zaczął się do mnie zbliżać. Coraz bardziej się bałam.
 - Nie chcę Ci zrobić krzywdy... - delikatnie pokręcił głową przecząco.
Już mało brakowało. Tak mało brakowało. Nie wytrzymałam ciśnienia. Wstałam z ławki i uciekłam do domu. Bałam się, że tego już nie ukryję przed rodzicami. Nigdy więcej już go nie spotkałam...
Potem poznałam Carlos'a, który z początku naprawdę mi przypominał tego chłopaka. Z początku nawiedziła mnie myśl, że to właśnie on i nasze drogi znowu się zbiegły. Ale to by było zbyt dziwne.
Tyle się zmieniło...
Nagle poczułam, że wracam stopniowo na ziemię, do hotelu, apartamentu 54.

... 

 - Reachel...! - słyszałam wołanie jak zza światów. - Reachel...! - zobaczyłam przed sobą sylwetkę przyjaciółki. - Ziemia do Brown! - pstrykała palcami przed moim nosem.
Wzięłam oddech. Czułam się jakbym przez pięć minut nie oddychała. Może pobiłam nowy rekord? 
 - No nareszcie! - potrząsnęła mną i zaczęła się śmiać.
 - Sorry, zamyśliłam się...
 - I o niesamowicie. - pochwaliła mnie. - Wyglądało to tak jakbyś nagle złapała kontakt z kosmitami. - zaśmiała się.
 - Tak... Tak jakby...
 - Powiesz mi, co Cię tak zastanowiło?
Nie wiedziałam, czy mam ją tą samą historyjką zanudzić, która kołatała mi się w głowie.
 - Serio chcesz...? - spytałam ją.
 - Nie pytaj tylko gadaj. - nalegała.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam opisywać jej moje dzieciństwo.
_____________________________________________
udało mi się ! jeszcze trzy rozdziały do 50 i mam na napisanie ich 13 dni ; D muszę dać radę, bo się zatłukę X D ale w ten rozdział włożyłam serio całe serce. przeczytałam dzisiaj wspaniałą książkę i ona zmotywowała mnie do refleksji ; ) 'Po Tamtej Stronie Ciebie i Mnie'. POLECAM ; D
no i nie będę nic więcej pisać.. bo nie ma o czym..
hmm.. O! witam jeszcze raz nową bohaterkę, Sabinę ; ** wiem, że Ci się rozdział spodobał ; **

Kenny Loggins // Highway To The Dangerzone ♥
Sarah McLachlan // I Will Remember U ♥
Glee // Don't Dream It's Over ♥
Bon Jovi // Livin' On A Prayer ♥
Justin Timberlake // Cry Me A River ♥
Belinda Carlisle // Heaven Is a Place on Earth ♥


3 komentarze:

  1. hahaha. Jakaś ty skromna :D rozdział strasznie mi się podoba! jest boski! Pocałował mnie? zdradził Reachel... Ze mnąąą? :D Powinnam być smutna, bo Carlos jest w rozsypce.. ale kurde! pocałowaliśmy się! Biedny Carlos... hyhyhy... jaram się tym rozdziałem :D Ciekawe jak z tym wujkiem... Bajecznie piszesz! To było boskie! yhh.. dobra.. nie będę się rozpisywać... powiem tylko, że z niecierpliwością czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no Carlos ma prze..kichane X DDDDDDDDD A teraz wracam do klubu Mariana :DDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, ciekawe co będzie jak się Reachel dowie o tym zajściu !! :P Pisz szybko kolejny czekam !!

    ~ Robyn

    OdpowiedzUsuń