czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 17

Carlos .

Szliśmy z zakrawionym pieskiem przed ulice myśląc, gdzie jest pobliski weterynarz.
- Słuchaj, to bez sensu. Chodźmy do Alex. Ona ma psa. Może nas zaprowadzi.
Bez gadania pobiegliśmy pod dom Alex .. Nadal się kłócili ..
- Ej ! Zamiast się przekamarzać, kto lepiej pachnie, może byście nam pomogli, co ?
Wszyscy natychmiast zareagowali.
- Alex. Gdzie jest weterynarz ? - zapytała Reachel.
- E-E .. Okej ! Chodźcie. Zaprowadze was.
Niemalże biegliśmy przez ulicę palm. Ja, Reachel i Alex biegliśmy z przodu, a reszta nas doganiała. W końcu zauważyliśmy mały bilbord, a na nim weterynarz z małym spanielkiem na ręku.
- To tutaj. Lećcie. My tu poczekamy - oznajmiła Alex.
- Okej - odpowiedzieliśmy chórem.
Weszliśmy ostrożnie do niedużego budynku. Zauważyliśmy panią pielęgniarkę za biurkiem i rząd krzeseł pod ścianą. Wszystkie puste, tylko jedno było zajęte przez starszą panią a małym kotkiem. Pies nie reagował. Podeszliśmy więc szybko do pielęgniarki.
- Dzień dobry. Możemy się zgłosić do ..
- Dr. Danwers, ktoś do Pana - ubiegła nas pielęgniarka naciskając nacisk na telefonie stacjonarnym.

Reachel .

Ja i Carlos tylko spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem.
- Pan doktor was przyjmie za około pięć minut.
- Nie możemy czekać pięć minut ! Ten pies krawi ! - zdenerwował się Carlos.
- Przykro mi. Takie zasady.
- Zasady ? ! Zasady ? ! Proszę panią ! Ten pies za chwilę się wykrwawi !
- Carlos, uspokuj się
- Radzę poczekać, albo państwo stąd wyprowadzę.
Carlos ledwo się powstrzymał od podniesienia ręki. Usiedliśmy na krześle najbliżej drzwi doktora i czekaliśmy. Pies nadal strasznie krwawił. Minęły trzy minuty, a doktor wyszedł ze swojego gabinetu. Kiedy nas zobaczył otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. 
- Matko święta ! Co tu się dzieje ? - zapytał - Pani Katherine ! Czemu ta para z zakrwawionym psem tak siedzi i nie wchodzi do mnie do gabinetu ?
Pielęgniarka nic nie odpowiedziała. Nagle zadzwonił telefon i zajęła się rozmową.
- Proszę ! Szybko ! - pokazał ręką doktor.
Weszliśmy bez wachania.
- Prosze mi go pokazać - powiedział.
Położyliśmy go na metalowym, zimnym stole weterynaryjnym.
- Co mu się stało ?
- Postrzelono go. Już od dwudziestu minut traci krew.
- Państwo wybaczą. Musze przejść do drugiej części gabinetu. Niech się państwo nie martwią. Wszystko będzie wporządku.
Zabrał psa i zamknoł się w pomieszczeniu. Usiedliśmy na dwóch krzesłach w gabinecie i czekaliśmy.

{ 30 minut później .. }

Carlos .

Nadal siedzieliśmy i czekaliśmy. Reachel coraz bardziej zaczynały się trząść ręce.
- Uspokuj się.
- Jestem spokojna.
- Nie widzę.
- Poprostu boję się, że zadużo stracił krwi.
- Wszytko.. będzie.. doobrze - powiedział z uśmiechem.
- No.. Powiedzmy, że ci wierze - udwzajemniłam uśmiech.
Akurat wyszedł Dr. Danwers .. sam .. Reachel z niesamowitych nerwów skoczyła z krzsła.
- I co ? - zapytała Reachel.
On się tylko uśmiechnoł.
- Wszystko wporządku. Założyłem mu opatrunek i możecie państwo go zabierać.
Reachel nieźle ulżyło. Wstałem i podeszłem do niej, a doktor poszedł po psa.
- Proszę, jest waszy.
- Dziękujemy - powiedziała z uśmiechem Reachel.
- Nie ma za co. A . I to jest suczka - pokazał palcem na szczeniaka.
Uśmiechliśmy się do siebie i jeszcze raz podziękowaliśmy. Wyszliśmy z gabinetu i chcieliśmy już wychodzić, ale pielęgniarka nas zawołała do zameldowania się do doktora na szczepenia i wizyty.
- Imienia i nazwiska właścicieli.
- Reachel Brown i Carlos Pena.
- Wiek właścicieli.
- 19 i 22.
- Imie zwierzęcia.
- Emm .. Imie .. - spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem.
- Taa .. imie .. - powtórzyła pielęgniarka.
Spojrzeliśmy na pieska. Ciemnobrązowy kundelek, uszka małe, przyklapnięte, oczka jak dwie czarne dziury.
- Dark ! - wyskoczyła Reachel.
Ja tylko się do niej uśmiechłem. Widziałem, jak bardzo się przywiązała do tego psiaka. Wyszliśmy z budynku, a za drzwiami wejściowymi stała cała nasza zgraja. Opowiedzieliśmy jak było i wracaliśmy znowu pod dom Alex i już teraz Reachel.

Reachel .

Dark był przez połowę drogi u mnie na rękach, a połowę u Carlosa. Nie patrzyłam się na drogę. Tylko na Dark'a. Zrobiliśmy sobie dłuugi spacer. Chodziliśmy sobie po LA do północy. Bawiliśmy się fantastycznie. Wracaliśmy .. Nagle sobie coś uświadomiłam .. Alex szła przedemną z Jamesem. Pociągnęłam Alex do tyłu za kaptur bluzy.
- Alex ! - szepłam jej do ucha - James ma jutro urodziny !
- O cholera ! - zakryła usta.
- I co teraz ?
- No nic. Spróbujemy coś wymyśleć. Tylko bez paniki.
Doszliśmy do domu Alex i chłopcy się zatrzymali.
- A-A wy dokąd ? - zapytała z paniką Alex.
- Noo .. Do domu.
- Nie ! - wykrzykłam odruchowo.
Wszyscy się na mnie popatrzyli.
- No boo .. Dziś są .. Te .. No .. E, Amerykańskie Trudne Sprawy ! - dodałam patrząc na Alex.
- Tak ! Baardzo truudne .. - pokazała na kalendarz wchodząc do domu dziewczynom Alex.
Wszyscy podnieśli brew. Nagle wszystkie dziewczyny od razu się zorientowały, że dziś jest 15 lipiec. Chłopcy także szybko popatrzyli się na siebie. James jedyny, nasz tępawy laluś nie wiedział dalej o kaman.
- Nom .. No too .. Ten .. - niedokończyłam patrząc znowu na Alex.
- Ten, James. Chodź na chwilę .. do kuchni - dokończyła Alex.
- Okeej .. - uśmiechnoł się.
Podleciałam szybko do niej.
- Mam pomysł - powiedziałam jej - Daj mu coś do jedzenia.
- Okej.
Weszli do kuchni, a my naradzaliśmy się.
- I co ?
- Spoko, mam master plan - uśmiechnęłam się.
Zerknęłam, czy James spożywa już ' coś '. Tak. Wkroczyłam w akcje.
- Ej, Alex ? - spytałam wchodząc do kuchni.
- Hm ?
- Jest jeszcze sok z czarnej pożeczki ?
- Niue. Skończył się.
Spojrzałam na to, co James je. Sałatkę z porów.
" Okej, teraz coś wymyśl .. "
- Ej, jesz tą sałatkę ? Nie radzę. Wczoraj chyba widziałam w niej karalucha - powiedziałam.
James popatrzył na mnie zdziwiony. Rzucił miskę na blat, poleciał do łazienki i zatrzasnoł drzwi.
- Tak ! - dałam piątkę Alex.
- Szybko ! Co teraz ?
- Pooczekaaj .. Pooczekaaj .. Logan ! - powiedziałam do siebie.
Pobiegłam do salonu. Wszyscy czekali na jakikolwiek znak ode mnie. Podeszłam do Logana.
- Logi ! Musisz jakoś zniszczyć klamkę do drzwi w łazience.
- Się zrobi - i podbiegł do drzwi.
- Co ? Zniszczyć klamkę ? Powariowaliście ?
- Masz lepszy pomysł Alexandro ?
- Nie. Rodzice mnie zabiją !
- Uspokuj się ! Kupie ci nową na urodziny !
Logan miał lepszy pomysł. Rozkręcił z jednej strony klamkę, a z drugiej strony odpadła. James od razu zareagował.
- Ej ! Co jest ?
- Nic James. To dla twojego doobra - uspokoiła go Alex.
James chciał się wydostać. Jednak mu to nie szło. Pobiegliśmy do salonu i obmyśliliśmy plan.
- Too .. Gdzie robimy party ? - zapytał Carlos.
- Na plaży. Najtaniej i najszybciej - powiedziała Alex.
- Jay, Robyn, Kendall : Koce, ręczniki i parasolka - zaczęłam podzielać role.
- Tak jest ! - odpowiedzieli.
- Isabella, Michaelle, Logan : Aparat, kamera i znalezienie miejscówki.
- Okej.
- Ja, Alex i Carlos : Muzyka i jedzenie.
- Siue wie.
Wszyscy wzieli się do roboty. Dark już ożyła i biegała po salonie. Do niej dołączyła się Daisy i bawili się świetnie.
- Chodźmy do mojego pokoju. Tam mam mnustwo płyt - powiedziała Alex.
Weszliśmy szybko do pokoju Alex i grzberaliśmy po półkach.

Jay .

- Chodźcie do mnie do domu. Tam mam ręczniki i koce na plażę - powiedział Kendall.
- A masz parasolke ? - zapytałam.
- Ja mam parasolke - odpowiedziała Robyn.
- To najpierw do mnie a potem do Robyn.
Pobiegliśmy szybko do domu Kendalla i Robyn. Zabraliśmy szybko co trzeba i polecieliśmy na plażę. Na plaży już czekali Logan i Isabella i Michaelle.
- A wy juz tu ?
- Nom. Alex pożyczyła nam kamere i aparat.
- Spoko. Mamy koce i ręczniki i parasol.
- Super kładźcie.
- No to my mamy fajrant - zaśmiał się Kendall.
- Taa .. - odetchnęłam.

James .

Kurde, byłem taki wkurzony ! Zamkneli mnie w łazience ! Rozumiem w piwnicy .. Ale w łazience ? ! Ojj ! Przesadzili ! Siedziałem w łazience ! Całą noc ! Nie ważne .. Przecież w końcu mnie wyciągną .. No nie .. ?
Reachel .
Buszowaliśmy po pokoju Alex. Jak na razie znaleźliśmy dwie, dość banalne płyty .. B.T.R i Elevate .. x D Uznaliśmy to za końcowe poszukiwania x D
- Spoko. Ja jeszcze puszcze coś z fona - zaproponowałam.
Dzień już wstał. Wszystko już prawie gotowe. Godzina ósma zero zero. Wszyscy pobiegliśmy szybko na plażę zostawiając Jamesa samego. Wszystko poustawialiśmy i włączyliśmy pocichu muzykę.
- Okej, Alex. Idź po Jamesa. My tu czekamy.
- Jasne.
Szybko pobiegła do domu.

Alex .

Podeszłam do drzwi łazienki. Próbowałam je otworzyć .. na nic. Ani ruszyły.
- Alex ? To ty ?
- Tak. Nie moge otworzyć.
- Poczekaj. Odsuń się.
- Co ? Co ty robisz ?
- No odsuń się.
James wywarzył pełną siłą drzwi.
- AA ! - krzykłam - James ! Ty głupku ! Patrz co zrobiłeś !
- Pozwoliłaś.
- Nie ! - przypomniałam sobie, po co ja tu przyszłam - .. Okej .. Chodź .. Przejdziemy się.
Szliśmy prosto na plażę. Nic nie było widać, że zapowiada się wielka balanga. Gdy tylko połozyliśmy swoje stopy na piasku wszyscy wyskoczyli z kryjówek.
- Wszystkiego Najlepszegoo ! - krzykli.
James wyraźnie się uśmiechnoł, a ja przytuliłam go.
- To po to zamknięcie w łazience ? - zaśmiał się.
Wszyscy zaczęli składać życzenia i prezenty. Ode mnie dostał wielkiego całusa. Wieelkiego mam na myśli jako WIEELKIEEGO ! x D

Reachel .

Ja i Carlos, po tym jak wszyscy złożyliśmy życzenia Jamesowi, włączyliśmy muzykę. Jako pierwsza zagrała piosenka ' Music Sounds Better With U '. Wszyscy zaczęli tańczyć. Bawiliśmy się tak do południa. Po drodze James zaliczył jeszcze paare { paare } całusów od Alex x D Chłopcy wpadli na pomysł, aby urządzić zawody na desce. Kendall i Logan pobiegli szybko do domu po cztery deski serfingowe. Wrócili szybko. Pierwszy na ogień poszedł James i liczyliśmy, ile wytrzyma. Noo x D Pobił wszystkich na kolana x D A w szczególności Alex x D Po zawodach wszyscy usiedliśmy na kocach i gadaliśmy o tym, co się nam już przydarzyło. Muzyka nadal grała. Nadal BTR ; D Była już godzina siódma wiczór. Obie płyty skończyły swój reczital, więc włączyłam swoją komórkę. Zagrała piosenka ' Anyone Of Us ' Gareth Gates'a. Wszyscy wtaliśmy znowu do tańca .. do wolniaka ; ) Carlos pociągnoł mnie za rękę i zaczoł ze mną tańczyć. Nic nie mówił .. Tylko ja i on .. Uśmiechnoł się do mnie jak wtedy na koncercie, a ja zaraz po tym się do niego przytuliłam. Tańczyliśmy tak przez minutę. Nagle poczułam, że musze go puścić i spojrzeć w oczy. Mój instykt mnie nie zawiódł. Patrzyliśmy się tak na siebie uśmiechając się. Nagle Carlos zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Wszyscy zaczeli bić brawa i gwizdać. A Carlos wcale się odemnie nie odsuwał .. W końcu wzioł mnie za rękę i pociągnoł na drugi koniec plaży. W końcu się wywróciliśmy i poturlaliśmy kawałek. Nadal trzymaliśmy się za rękę i patrzyliśmy w gwiazdy.
- Reachel ..
- Hm ?
- Kocham cię, wiesz .. ?
- Lepiej niż ktoś inny ..
Nagle Carlos zbliżył się do mnie i znowu zaczoł mnie całować. Zaczęło się robić nieziemsko przyjemnie. Jak było mi zimno o tej porze .. nagle przeszedł mnie dreszcz ciepłego wiatru. Nie chciałam, aby ta chwila się skończyła .. Z nikim nie czułam się tak dobrze .. Carlos nie przestawał. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej się rozkręcał. Przewrócił się na mnie i zafundował mi kolejną serię pocałunków. Robiło się coraz bardziej zobowiązująco, a za razem coraz przyjemniej .. Świat się zatrzymał .. Czas stanoł .. A chwila trwała ..
___________________________________________
Łoł . Też uważacie, że ciut przesadziłam pod koniec ? x D Chciałam wyjść z roli ' Reachel, która pisze z flakami i olejami ' x D Ten rozdział dedykuję wszystkim moim przyjaciołom, Rushersom <3 and of course Big Time Rush. ; D A w szczególności mojej beest przyjaciółce Alex : ** Koffam cię ! : * W tym rozdziale pomogła mi piosenka, która stała się nowym soundtrackiem Carlosa i Reachel, a za razem pojawiła się w tym rozdziale, ' Anyone Of Us ' Gareth Gates'a. : )) Ale nadal uważam, że przegięłam na koniec x D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz