czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 7

Carlos.

Nie mogłem uwierzyć, że to koniec.. Dopiero co się poznaliśmy. Wiedziałem, że będą kłopoty, ale nie aż takie ! Kiedy słuchałem jak Robyn do mnie mówi o tym co się dzieje u Reachel.. Akurat stałem w moim pokoju, ale kiedy usłyszałam co się stało od razu musiałem usiąść. Robyn powiedziała, żebym przyjechał na jej parking z chłopakami. Podała mi dokładny adres i od razu rozłączyła się. Nagle do mojego pokoju padł James.
- Carlos ! Słyszałeś ?
- Tak. Słyszałem..
- Wporządku stary ? - usiadł obok mnie na łóżku.
- Tak, pewnie ! Wszystko jest w jak najlepszym porządku ! Moja miłość życia wyjeżdża do Kliforni być może na zawsze ! Jest wspaniale !
- Uspokój się.
- Sorry.
- Spoko. - uśmiechnoł się. - Chodź. Zjemy kolację.
Nie zaprzeczałem.. Byłem strasznie głodny. Zeszliśmy na dół, a chłopcy siedzieli smutni przy stole.
- Jak się czujesz stary ? - zapytał Logan.
- Średnio. Nie chcę o tym gadać..
- Okej. - odpowiedział.
Usiadłem na drugim końcu stołu. Nie chciałem z nikim gadać. Miałem dość życia. Zjadłem szybko 3 corndogi i poszedłem na górę do pokoju. Musiałem wcześnie wstać. Rzuciłem się na łóżko. Myślałem jak to wszystko będzie wyglądać po jej wyjeździe.
" Tutaj już nie będzie jak tamtej nocy.. "

Reachel.

Wstałam o siódmej rano. Tak na wszelki wypadek. Podeszłam do mojej toaletki i przyjrzałam się mojemu odbiciu w lustrze. Oczy były całe czerwone, a moja poduszka wyglądała jakby ktoś na nią wylał litr wody. A do tego miałam koszmary. Budziłam się co dwadzieścia minut.. Szybko ogarnęłam się i nawet nie zeszłam na śniadanie. Od tamtej afery.. Nie jestem sobą. Nie wyobrażałam sobie tego wszystkiego. Sama ? Na scenie ? Sama ? To nie możliwe. Bynajmniej dla mnie, już lepiej byłoby gdybym śpiewała z kim jeszcze. A tak całkowicie sama ? Nie ma mowy ! Zadzwonił nagle telefon. To była Robyn.
- Halo ? - powiedziałam zmęczonym głosem.
- Reachel ? Jak się czujesz ?
- Gorzej już być nie może.
- Spokojnie ! Mamy dla ciebie niespodziankę. - powiedziała uradowana.
- Serio ? Doczekać się nie mogę.
- I dobrze ! Bo chyba nawet będziesz skakać z radości.
- Okej, aż tak to nie. - przerwałam jej.
- A jak tam z tymi dziwadłami chodzącymi ? - zapytała z żartem.
- Heh.. Nie mam pojęcia. Nie zeszłam jeszcze na dół.
- A co jak będziesz musiała zejść to co ?
- Nie mam zielonego pojęcia ..
- Ja i Alex zaraz się do ciebie zbieramy.
- Okej.
- Nie martw się. Będzie dobrze.
- A co mówił Carlos ?
- Właśnie.. Carlos..
- No.
- Był strasznie zdenerwowany i smutny.
- Serio ?
- Mhm.
Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach.
- Kurdę ! Chyba ktoś wchodzi po schodach ! Do zobaczenia.
- Na razie.
Rozłączyłam się jak najprędzej. W końcu ktoś zapukał do drzwi. Wzięłam głeboki oddech i otwarłam drzwi. W drzwiach stała mama z tatą.
- Witaj kłamliwa przyszła gwiazdo sceny ! - powiedziała sarkastycznie mama.
- Zbieraj się ! Zaraz wyjeżdżamy ! - oznajmił tata.
Zeszli na dół zostawiając otwarte drzwi na oścież. Zrobiłąm jak kazali. Spakowałam się do czerwonej waliski i zeszłam na dół. Rodzice czekali przy drzwiach.
- Rusz się ! Nie mamy całego dnia !
- Przecież idę.
- Szliśmy przez 2 minuty conajmniej. Za nami jechała dziewczyna na deskorolce i widać było, że nie może się zatrzymać. Staneliśmy, aby zobaczeć co się stanie. Kółko deskorolki wpadło na kamień, a dziewczyna upadła z ogromną siłą na ziemię.
- Wporządku ? - zapytałam ją.
- Tak. Dzięki. - odpowiedziała z uśmiechem.
Popatrzyłam na jej koszulkę. Na jej koszulce widniał napis :
" Logan is my reason ! "
- Fanka Big Time Rush ? - zapytałam znów.
- Tak ty też ?
- Znam ich osobiście - szepłam jej do ucha.
- Serio ?
- Serio. Reachel.
- Isabella. Miło mi.
- Mi także. Gdzie jedziesz ?
- Na pobliski parking. Czeka tam na mnie moja ciocia.
- Wyjeżdżasz gdzieś ? 
- Do Kaliforni.
- Ja też. - uśmiechnęłam się.
- Może jeszcze się spotkamy w Kaliforni ?
- Może. Ja też idę na parking. Odprowadzić cię ?
- Jasne, dzięki.
Ja i Isabella szłyśmy przodem. Spoglądałam ukradkiem na rozdziców. Byli wyraźnie wkurzeni. Oowiedziałam jej co się u mnie dzieje. Okazało się, że Isabell jest wprost zakochana w Loganie. Dotarliśmy na parking. Pusto.
" Nie ma ich .. "
Westchnęłam i wpakowałam waliskę do bagażnika. Isabella stała obok mnie. Nagle usłyszałam nadjeżdżający samochód, za nim drugi. Auto jeszcze się nie zatrzymało, a z jednego wysiadły Alex i Robyn. Rzuciły mi się ramiona z wielkimi uśmechami na twarzach. Rodzice wsiedli do samochodu i zaczeli rozmawiać. Isabella przyglądała się z założonymi rękami i śmiesznym uśmieszkiem.
- Mamy coś dla ciebie. - szepnęła mi Alex.
Alex i Robyn szepnęły coś Isabelli i we trójkę podeszły do mnie. Dziewczyny popchały mnie w drzewa. Nie było widać mojego samochodu.
" O co chodzi ? "
Z drugiego auta wysiedli chłopcy z Big Time Rush. Carlos wysiadł ostatni.
- Oto nasza niespodzianka ! - powiedziała Robyn.
Chłopaki szli w moją stronę z miłymi uśmiechami. Carlos widać był najbardziej uśmiechnięty.
- Przyjechalśmy się pożegnać.. - powiedział Logan.
Pierwszy podszedł Kendall. Przytulił mnie bardzo szczerze.
- Wracaj jak najszybciej. - szepnoł.
Następny podszedł Logan. Także mnie uściskał.
- Będzie nam cię brakowało.. - dodał gdy już uwolnił mnie z uścisku.
Następnie podszedł James. Też mnie przytulił. Potem wystawił pięćś.
- Żółwik. - powiedział uśmiechnięty.
Przybiłam żółwika.
- Jesteś super. - powiedział nadal z tym samym uśmiechem.
Na koniec podszedł niepewnie Carlos. Spojrzał mi w oczy. Miał takie błagające spojrzenie.. Zrobiło mi się smutno. Uroniłam jedną łzę. Widząc to Carlos od razu mnie przytulił. To nie był uścisk jak u Kendalla, Logana, czy też Jamesa.. To był wyjątkowy uścisk.
- Będę tęsknił.. Bardzo.. - szepnoł.
- Ja też będę tęsknić..
Odsuneliśmy się od siebie. Popatrzyłam z powrotem na jego oczy.. Były tak samo smutne jak przedtem.

Carlos.

Byłem załamany.. Chciałem żeby ta chwila trwała.. Chciałem zrobić coś więcej.. Ale nigdy tego nie robiłem. Przypomniałem sobie, że jest teraz taka sama sytuacja jak z saltem na scenie. Nigdy nie robiłem tego, ale się udało. Ale nie byłem gotowy na pocałunek.. Jednak jak pomyślałem, że już nigdy jej nie zobaczę.. Musiałem zarezykować. Już mało brakowało i nagle..

Reachel.

Nagle usłyszałam klakson. To był klakson mojego samochodu.
" Już za długo czekają.. "
Puściłam Carlosa i otarłam ostatnią łzę. Widząc to chłopaki wsiedli do auta, a dziewczyny wyszły na parking..
- Reachel..
- Tak ?
- Pamiętasz ostatnią piosenkę na koncercie ?
- Tak. " Worldwide" ..
- Soon we'll be together .. I will be thinkin' about you .. worldwide .. worldwide ..
Carlos chwycił mnie delikatnie za ręce.
- Reachel.. Ja nie chcę żebyś wyjeżdżała..
- Wiem.. Ja też nie chcę..
Znowu uleciała mi jedna łza.
- Nie cierpię kiedy płaczesz..
- Nic mnie już nie uszczęśliwi..
- Owszem. Jest coś takiego..
Carlos zbliżył się i pocałował mnie delikatnie dotykając ust. To było niesaowite przeżycie..

Carlos.

Było cudownie.. Nigdy nie całowałem dzieczyny.. Ale ten pierwszy raz nie zapomnę do końca życia.. Nagle znowu zabrzmiał klakson samochodu.
- Muszę iść..
- Tak.. Idź..
Puściłem jej ręce, a ona podeszła jeszcze do dziewczyn.

Reachel.

Podeszłam do dziewczyn.
- To najwspanialsza niespodzianka na świecie. - powiedziałam.
Do nas podeszli chłopcy. Logan nieoczekiwanie położył ramię na Isabelli.
- Co ? To wy się znacie ? - zapytałam.
- Tak. To miała być jedna druga niespodzanki. - zaśmiały się.
Przytuliłam je po raz drugi.
- Kocham was.. Jesteście kochane..
- Do zobaczenia.. - powiedziała Alex.
- Tak.. - spojrzałam na Carlosa. - .. Do zobaczenia..
Znowu klakson. Spóściłam głowę i ruszyłam wolnym krokiem do auta spoglądając na moją grupkę. Wisiałam do auta i spojrzałam przez okno. Stali tam.. Carlos.. Robyn.. Kendall.. Alex.. James.. Isabella i Logan.. Już odjeżdżaliśmy. Oni tylko pomachali.
" Będę tęsknić.. Bardzo.. "
_____________________________________
Następny rozdział jutro lub jeszcze dziś. : ) Ten rozdział dedykuję mojej wspaniałej grupie R.A.R.I. Kocham was ! : *** I dedykację posyłam także innym przyjaciółkom. : ) Wiecie o kogo chodzi ! x D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz