sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 26

Jay.

Premiera wyszła na serio extra. Bawiliśmy się do wieczora. Normalnie wielka gala! Było wesoło i wogule. Ale wkońcu musieliśmy wracać do domu Jo. Była piękna rozgwieżdżona noc, a wiatr wcale nie wiał. Jo, Ja, Kendall, Isabella, Logan, Alex, James i Reachel i Carlos szliśmy jednym rzędem śmiejąc się i wymieniając spostrzeżenia z premiery.
 - Ej, co wy na to, żeby zrobić sobie dluugą wycieczkę po tych okolicach? - zaproponował James.
 - Ty wiesz, że jesteś genialny? - zapytała Alex całując go w policzek.
Ruszyliśmy w przeciwną stronę. Przechodziliśmy obok plaży wiktoriańskiej, koło znanych nam już sklepików i restauracji. Wcale nie było nam zimno. Atmosfera nas rozgrzewała całkowicie. Szlajaliśmy się tak długo, że doszliśmy do wkońcu centrum. Zobaczyłam niewielkie lotnisko. Ktoś nagle wyszedł z niego z waliskami na kółkach. Poznałam, kto to.

Reachel.

Kiedy Carlos skończył opowiadać swój całkowicie niezrozumiały dowcip ironicznie się zaśmiałam i spojrzałam na drzwi lotniska i zobaczyłam trzy osoby z waliskami. Nie mogłam uwierzyć, że to oni.
 - Reachel, co oni tu robią? - zapytała Jay.
Wszyscy spojrzeli tam, gdzie ja i Jay.
 - Nie wiem.
Jedna, najniższa osoba odwróciła głowę w moją stronę i zaczęła do mnie biec. Twarz oświeciła latarnia. To był Freddie.
 - Fred?! Co ty tu robisz? - przytuliłam go.
 - Twoi rodzice przyjechali do LA do ciebie, żeby cię przeprosić, ale ciebie nigdzie nie było. Przyszli do mnie i powiedzieli,że gdzieś zniknęłaś. Biegaliśmy po LA i szukaliśmy cię. Przechodziliśmy akurat koło sklepu z telewizorami i zobaczyliśmy audycję z Nowej Zelandii. Ty tam byłaś! Śpiewałaś! Pięknie śpiewałaś! - przytulił mnie mocno.
Rodzice szli wolnym krokiem w naszą stronę patrząc na siebie nawzajem. Puściłam Fred'a i odsunęłam się jeden krok do tyłu, a Carlos chwycił mnie za rękę. Rodzice staneli naprzeciwko mnie i Carlosa. Matka szybko mnie uścisnęła, a ojciec stał ze spusczonym wzrokiem.
 - Baliśmy się o ciebie - powiedziała mama.
 - S-Serio? - niedowierzałałam.
Ona mnie puściła i popatrzyła mi w oczy, jak nigdy wcześniej.
 - Jesteś naszą córką. Nie mamy innego wyjścia...
Ja spóściłam głowę.
 - Wróć z nami do domu... - dodała mama.
Nic nie powiedziałam.
 - Wróć do swojej rodziny...
Mój wzrok powędrował z matki na resztę. Miałam trudny wybór... Mama miała już łzy w oczach, a jedna łezka już leciała po policzku. Nigdy nie widziałam jej płaczącej.
 - Wiem, że nie traktowaliśmy naszej rodziny poważnie... Zniszczyliśmy wszystko... Przeprowadziliśmy się do miasta, gdzie nie ma spokoju... Od dziecka zmuszaliśmy cię do robienia kariery... Wysłaliśmy małego Freddiego do Szkocji... Traktowaliśmy cię jak królika doświadczalnego... Ograniczaliśmy cię... Okłamywaliśmy... I rozdzielaliśmy cię od ludzi, których kochasz... - w tym momencie popatrzyła na Carlosa. - Przepraszamy was...
Wszyscy spuścili głowy.
 - Przepraszamy ciebie, kochanie... Wróć do nas... Do domu...
 - Ale ja... - nie dokończyłam.
 - Zacznijmy od nowa...
 - Ale...
 - Proszę!
Wszyscy uśmiechneli się do mnie, a ręka Carlosa lekko ścisnęła moją. To była chyba moja najważniejsza decyzja w życiu... Wracać do LA... Do domu z rodzicami, którzy mieli złe podejście do życia, tzw. 'Carpe Diem' przez całe dziewiętnaście lat... lub zostać z przyjaciółmi, którzy mnie nie zostawili... Nigdy... Mój wzrok zpowrotem spoczoł na przyjaciołach i Carlosie.
 - Decyzja należy do ciebie... - powiedział Carlos.
 - Proszę... Reachel... Wróć... - przytulił mnie znów Fred.
Łza zakręciła mi się w oku, a serce zaczęło szybciej bić.
'Co robić... ?'
Mama odróciła się i ruszyła w drugą stronę. Czas się kończył. Wiedziałam co zrobić... Puściłam rękę Carlosa i pobiegłam do matki.
 - Wracam do domu... - powiedziałam i przytuliłam ją.

Carlos.

Nie zadowoliłem się tą decyzją Reachel... Ale wkońcu, jak powiedziałem... Decyzja należy do niej... Wróciliśmy do domu Jo. Rodzice Reachel przenocowali u niej, aby rano zarezerwować pierwszy samolot. Rodzice, Fred i reszta szybko zasneli, ale Reachel nie mogła. Siedziałem przy blacie w kuchni, nagle ona podeszła do mnie.
 - Gniewasz się... ?
 - Reachel... Nie... Niby dlaczego?
 - Wiesz, że... Możemy się nie widzieć przez jakiś czas... ?
Nic nie odpowiedział. Wyraźnie się zmartwił tą wiadomością. Chwycił mnię za rękę.
 - Wiem...

{ Na następny dzień }

Wszyscy pojechaliśmy na lotnisko. Reachel i jej rodzina szli pierwsi, a ja i reszta za nimi. Zamówili bilet i poszli do bramek. Jej rodzina była uradowana, a ona nie. Od teraz wiedziałem, że ona to robi tylko dla swojej rodziny... Reachel już miała wchodzić za bramkę, jednak ją zatrzymałem i stanołem przed nią. Oboje popatrzyliśmy w podłogę.
 - Niecierpię się z toba żegnać... - powiedziałem.
 - Ja też...
 - Kiedy się zobaczymy?
 - Nie siedź tutaj, tylko bierz samolot do LA... - uśmiechnęła się.
 - Hehe... Tylko wiesz... Nie bierz sobie nikogo na zastępstwo - zażartowałem.
 - No jasne - zaśmiała się.
 - I pozdrów ode mnie Dark.
 - O tak, to najważniejsze...
'Pasażerowie lecący do Los Angeles proszeni są o zajęcie miejsc w samolocie, dziękuję.'
 - Muszę iść... - powiedziała.
 - Tak...
Puściłem jej rękę, a z jej oczu poleciała łza. Odwróciła się i wolnym krokiem przekroczyła barierkę. Chciałem jeszcze ją ostatni raz przytulić... Nie zdążyłem... Ona ostatni raz odwróciła głowę w naszą stronę. Wszyscy pomachaliśmy jej. Ja uśmiechnołem się do niej. Podeszliśmy wszyscy do okna i obserwowaliśmy odlatujący samolot.
_____________________________________________________________
Nie za długi, ale wzruszający : D Jay, jak sobie życzysz - jest 26 rozdział ; D W tym rozdziale pomogły mi fajne piosenki, mianowicie ' Bulletproof Heart ' My Chemical Romance, ' Skyscraper ' Demi Lovato, ' I Wish U Were Here Instrumental Version ' Avril Lavigne i " MSBWU Instrumental Version ' BTR : ) No i fajny pomysł Jay na rozdział :
' ReachelPena
X DD nadal nie wiem co ma być w rozdzialee ; DD pomoocyy ! x DD
Jay { , Yuma . }
hmto może to co było po tej premierze ?
ReachelPena
, no łaał , Jay , gratuluuje X DDD
Jay { , Yuma . }
ahahaha dzięki xD'
Braawo Jay, braawo ! x D
Niedługo nowy rozdział, bo mam wolne dwa tygodnie : D Liczcie na mnie i komentujcie ! x D
Aha, filmik zrobiony przezemnie, jeśli chcecie go obejrzeć to dam go do linków albo coś ; D Peace ! x D

1 komentarz:

  1. hahaha dziękuje xD zdarza mi sie hahaah rozdział świetny. Pisz następny XD

    OdpowiedzUsuń